Aleksander G. domagał się zamordowania Jarosława Ziętary. Nie zgodził się, by tylko go pobić - tak zeznali świadkowie w śledztwie dotyczącym zabójstwa poznańskiego dziennikarza. To jeden z powodów, dla których krakowski sąd zdecydował, że były senator zostaje w areszcie. Mężczyzna podejrzany jest o podżeganie do zabójstwa Ziętary.


Były senator został zatrzymany 4 listopada w Poznaniu. Krakowska prokuratura apelacyjna, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Ziętary, przedstawiła mu zarzut podżegania do zabójstwa dziennikarza. Podczas przesłuchania Aleksander G. nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. 6 listopada krakowski sąd aresztował go na wniosek prokuratury do 4 lutego 2015 roku. 

Według ustaleń RMF FM, Ziętara miał znaleźć dowody mające świadczyć o powiązaniach między budującym swoje finansowe imperium Aleksandrem G. a światem przestępczym i - co ważne - służbami specjalnymi. Jak ustaliliśmy, dziennikarz chciał opublikować artykuł w tej sprawie. Aleksander G. dowiedział się o tym i miał domagać się - według świadków - zamordowania Ziętary.

Zatrzymano także byłych ochroniarzy byłego senatora

W związku ze zniknięciem Ziętary pod koniec listopada sąd aresztował na trzy miesiące dwóch mężczyzn - Mirosława R. i Dariusza L. Mężczyźni usłyszeli zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie dziennikarza. Świadek prokuratury twierdzi, że widział, jak Mirosław R. i Dariusz L. wciągają do samochodu Jarosława Ziętarę. Później dziennikarz śledczy miał zostać przekazany innej osobie - wynika z informacji RMF FM. Podejrzani nie przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia z uwagi na dobro śledztwa.

Prowadzący śledztwo prok. Piotr Kosmaty poinformował jedynie, że 56-letni Mirosław R. pochodzi z Poznania, a 46-letni Dariusz L. z Warszawy. Obaj zajmują się działalnością gospodarczą. Dopytywany, czy mężczyźni byli ochroniarzami lub milicjantami, odmówił odpowiedzi. Dodał jedynie, że w śledztwie badany jest m.in. wątek udziału w zabójstwie byłych funkcjonariuszy SB.

Z naszych informacji wynika, że obaj podejrzani byli ochroniarzami i działali z polecenia podejrzanego w tej sprawie Aleksandra G. Według "Gazety Wyborczej", śledczy wiążą Mirosława R. nie tylko z porwaniem Ziętary, ale także z tajemniczym samobójstwem innego ochroniarza Romana K., który razem z Mirosławem R. miał porwać Ziętarę. Dziennikarz zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Do dzisiaj nie udało się odnaleźć jego ciała.