Koszykarze Asseco Prokom Gdynia przegrali w Atenach z Panathinaikosem 66:74. Była to szósta porażka mistrzów Polski w dziewiątym meczu w Eurolidze. Mimo to Prokom ciągle zachowuje szanse na awans do TOP 16.

O tym, czy mistrzowie Polski do czołowej szesnastki Euroligi zadecyduje ostatnie spotkanie w grupie D. 13 stycznia Prokom zmierzy się na własnym parkiecie z drużyną Chimki Moskwa. Istotny wpływ na układ tabeli będzie miało także czwartkowe spotkanie Chimki z Armani Mediolane, bo to właśnie Włosi rywalizują z Polakami o czwarte miejsce w tabeli - ostatnie, które daje awans.

Mecz Panathinaikosu z Prokomem był wyrównany, ale w końcówce to gospodarze mieli więcej do powiedzenia. A przecież zagrali bez kontuzjowanego obrońcy Dimitrisa Diamantidisa. Na początku spotkania Grecy uzyskali kilkupunktową przewagę, którą wypracował Mike Batiste. Z czasem koszykarze Tomasa Pacesasa odrabiali straty, aż w 22 minucie doprowadzili do remisu 34-34.

Potem gdynianie wyszli nawet na niezbyt wysokie prowadzenie. Świetną partię w ataku rozgrywał Ronnie Burrell, a w obronie dobrze radził sobie Adam Łapeta. Niestety Burrell musiał opuścić parkiet z powodu fauli i od tego momentu Prokom stracił inicjatywę. Dobrze pilnowany David Logan miał kłopoty ze zdobywaniem punktów, a rozgrywający Panathinaikosu Sarunas Jasikevicius trafiał jak natchniony. W efekcie na kilka minut przed końcem gospodarze prowadzili ośmioma punktami i mimo szaleńczych ataków Prokomu, nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa.