Ponad 50 kilometrów ścieżek chcieliby utwardzić w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym - czyli lesie okalającym Trójmiasto - urzędnicy z gdańskiego magistratu. Po co? Żeby biegaczom biegło się lepiej.

Mam jednak wrażenie, że urzędnicy potknęli się już na starcie. Przy samym ogłoszeniu projektu, którego ideą jest poprawienie komfortu osób, które lubią jogging, zapowiedzieli - utwardzimy ścieżki w lesie. Nie - zastanowimy się nad tym, może warto by było... Po prostu ogłosili, że to zrobią. Przyznam, że oficjalny komunikat wręcz mnie przeraził. Zwłaszcza, że mowa w nim o drogach szutrowych...

Nieco się uspokoiłem, gdy w siedzibie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego usłyszałem, że nic o tym nie wiedzą. Jeszcze bardziej gdy w Nadleśnictwie Gdańsk - który dzieli i rządzi na tym terenie - powiedziano mi, że nikt nie dał zgody na utwardzanie ścieżek. Uff to tylko kampania wyborcza, ot taka zagrywka pod wyborców, którzy coraz częściej - nie tylko przed wakacjami - dbają o formę i kondycję. Po co ogłaszać, że coś się zrobi - jeszcze nie na swoim terenie - jeśli nie ma porozumienia czy umowy w tej sprawie? Nie wiem.

Wiem, że w Gdańsku - Gdyni i Sopocie zresztą też - miejsc do biegania nie brakuje. Chyba w porównaniu do innych miast w Polsce mamy wiele szczęścia. Mamy plażę... i dwa rodzaje piasku do wyboru. Ten mokry nad samym brzegiem. I ten suchy nieco dalej od wody - dla tych, którzy lubią się katować. Nadmorskie alejki - właśnie dla tych, którzy wolą grunt utwardzony. Dziesiątki parków... tylko w samym Gdańsku jest ich 21. I  jeszcze kilometry arterii komunikacyjnych - coś dla tych, którzy kochają biegać i upajać się spalinami...

Na koniec właśnie Trójmiejski Park Krajobrazowy. Piękny, pagórkowaty i urokliwy teren.  Prawie 20 tysięcy hektarów, w 90 proc. pokrytych lasem... a w nim setki kilometrów ścieżek. Czasem wydeptywanych zapewne przez wieki przez dawnych mieszkańców tych terenów, czasem utworzonych sztucznie. Do spacerów, biegów, jazdy na rowerze. Korzysta z tego ogrom mieszkańców. Mijam ich regularnie -   częściej jeżdżąc rowerem, rzadziej biegając. I nigdy nie pomyślałem nawet, że to źle, że czasem trzeba ominąć korzeń. Że kamień wystaje.  Że błoto, kałuża. Że liście leżą. W końcu to las, trudno się spodziewać prostej drogi. To urok i wartość dodana. Bo trzeba pod nogi patrzeć, czasem coś zaskoczy. Mniej monotonii przy tej aktywności.

Ktoś chyba nawet o tym nie pomyślał. Bo jak zaczniemy "naprawiać" las, to zrobi się z niego kolejny, zwykły park. A takie już są. Można się do nich wybrać pobiegać, choćby teraz. Nie trzeba wykładać milionów złotych na utwardzenie ścieżek... Tak, milionów. Urzędnicy szacują skromnie, że każdy kilometr utwardzenia będzie kosztować od 100 do 200 tysięcy złotych. Utwardzić chcą ponad 50 kilometrów. Wychodzi jakieś 5 milionów złotych... i to w tej tańszej wersji. Może jednak lepiej zainwestować je gdzieś w mieście, a nie w lesie?