Do Sądu Najwyższego poszedł wniosek o przeniesienie sprawy Amber Gold do innego okręgu. Można było się tego spodziewać, bo w kuluarach gdańskiego sądu już od dawna mówiono o tym, że będzie próba pozbycia się tego kukułczego jaja. Nie wiem tylko, czy śmiać się czy płakać… bo sąd poddał się bez walki… w obawie przed hejterami.

Sąd pada na kolana przed... autorami negatywnych komentarzy. Tak bardzo boi się o swoją opinię.  Po poznaniu pisma w tej sprawie, do którego treści udało mi się dotrzeć, aż prosi się o negatywne, hejterskie wpisy...

Ani słowa nie ma w nim o technicznych aspektach sprawy... o tym, że akta są obszerne, że nie ma odpowiedniej sali do prowadzenia takiego procesu, że przesłuchania świadków mogą potrwać latami, o tym, że sprawa może się przedawnić zanim uda się zakończyć proces... Można by tak wymyślać w nieskończoność. Rozumiem, że tego mógłby bać się dowolny Sąd Okręgowy i sędzia, który miałby poprowadzić sprawę, który budzi tak wiele emocji. Ale żeby paraliżował go strach przed tym, co ktoś napisze w internecie? Lęk przed tym, co sobie ludzie pomyślą?

Od początku wybuchu afery Amber Gold gdański wymiar sprawiedliwości zbiera cięgi. Nie ma się co dziwić, bo po prostu - delikatnie mówiąc - dał ciała, gdy ludzie topili swoje pieniądze. Były zmiany w prokuraturach... W sądzie też. Bo prezesowi Milewskiemu nie zaświtało w głowie nic po za dyspozycyjnością, gdy odebrał telefon od rzekomego urzędnika z Kancelarii Premiera. Teraz to już jednak nie jego problem. Z Gdańska wysłano go do Białegostoku.

O tych wtopach i aferach pamiętają jednak w Gdańsku nadal. Sytuacja znalazła silny oddźwięk społeczny, sprowadzający się do stwierdzenia, że cały gdański wymiar sprawiedliwości nie zasługuje na miano rzetelnego, stanowiąc sitwę - tak pisze w piśmie do Sądu Najwyższego sędzia, która miała poprowadzić proces Amber Gold. Czy w Gdańsku tak bardzo troszczą się o "dobro wymiaru sprawiedliwości"? Właśnie to jest oficjalnym powodem zwrócenia się o przeniesienie sprawy. Jest nawet stwierdzenie, że to efekt głębokich przemyśleń... absolutnie proszę nie myśleć, że my tu w Gdańsku chcemy się pozbyć tej sprawy, że ona nas przerasta. Bardzo chcemy! Marzymy o tym, by ten proces był u nas. Aż się rwiemy! Ale dobro wymiaru sprawiedliwości jest najważniejsze! Cóż za niefart.

Zastanawiam się tylko, czy musiało minąć tyle czasu, żeby dojść do takiego wniosku? Nie było sposobności pomyśleć o tym wcześniej? Zanim odbył się cały cyrk z wynajmowaniem firmy od przeprowadzek, która przewoziła z Łodzi do Gdańska najbardziej obszerne akta w historii polskich śledztw? 

Zastanawiam się też, czy armia trolli - na przykład takich do wynajęcia, a o takie usługi nie trudno - byłaby w stanie storpedować każdy proces w Polsce? I co z zasadą niezawisłości? Czy przypadkiem nie mówi ona o niepodleganiu żadnym naciskom z zewnątrz? Skoro żadnym, to chyba żadnym... zwłaszcza nienapisanym jeszcze, hejterskim komentarzom, wystukiwanym przeważnie przez anonimowe osoby. Absurd. Dziecinada. Niepoważna zabawa emocjami tysięcy ludzi. Bo kto teraz potraktuje poważnie ten proces? Bez względu na to, gdzie on się odbędzie? Nic przecież prostszego dla sprawnych hejterów, by wszystkie złe opinie o gdańskim sądzie przenieść na dowolny grunt. W całym kraju przecież ręka ręke myję, sitwa i zmowa.

Fala negatywnych opinii dopiero będzie wzbierać.