Najwyższa Izba Kontroli zarzuca Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych wydanie wbrew przepisom ponad 96 milionów złotych. Szefostwo Lasów nie zgadza się z tymi zarzutami i kontratakuje - kontrolerzy nie znają się na tym co robią.

NIK zbadała gospodarowanie Funduszem Leśnym przez Generalną Dyrekcję w latach 2005-2008. Dla wyjaśnienia - zgodnie z przepisami Fundusz ma służyć głównie wyrównywaniu niedoborów finansowych nadleśnictwom, które z powodu niekorzystnych warunków przyrodniczo-leśnych nie wypracowują zysków. Natomiast - jak stwierdzili kontrolerzy - Dyrekcja dopłąciła nadleśnictwom prawie 50 milionów - jednak dopłaty te niedobory nie tylko wyrównywały, ale i przekraczały. Co więcej, z Funduszu finansowano nadleśnictwa, któe przynosiły zysk. Jak na te zarzuty odpowiada szefostwo Lasów?

Wróćmy do dalszych zarzutów Izby. Z Funduszu Leśnego były finansowane przedsięwzięcia, któe z niego być finansowane nie mogą. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest wydanie 8 milionów złotych na adaptację osiedla Eko-Sękocin, w celu umieszczenia tam siedziby Lasów Państwowych i przeznaczenie prawie pół miliona na utrzymanie tego osiedla. NIK zwraca uwagę, że są to kolejne pieniądze z Funduszu Leśnego nielegalnie wydane na Eko-Sękocin. Izba już w 1997 roku miała zastrzeżenia do jego budowy ze środków Funduszu i zaleciła ich zwrot. Lasy Państwowe nie zrobiły tego do tej pory. Co do tego zarzutu Dyrekcja ewentualnie może się zgodzić i deklaruje:

Anna Malinowska - gdy z nią rozmawiałem była jednak wielce rozżalona. Twierdzi, że całość oceny funkcjonowania Generalnej Dyrekcji autorstwa Izby jest krzywdząca. A dlaczego? Ocena szczątkowa NIK sprzed roku była pozytywna. Teraz - odwrotnie.

A oto dwa "mało zbieżne" w wydźwięku dokumenty.

Na koniec jedyna zbieżność stanowisk. NIK i Dyrekcja w jednej kwestii są zgodne. Trzeba doprecyzować przepisy, które regulują co wolno, a czego nie wolno finansować z Funduszu Leśnego.