Śmigłowiec ratunkowy, który rozbił się na warszawskim Bemowie w przeszłości miał problemy z przeniesieniem napędu - to nieoficjalna informacja. Szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przyznaje, że problemy były, ale ze śmigłem na ogonie.

Awaria "transmisji", czyli przeniesienia napędu może powodować rezonans maszyny. A właśnie rezonans, czyli potężne drgania były prawdopodobnie przyczyną wypadku. Rezonans, to typowa przypadłość wszystkich śmigłowców. Wirnik powoduje duże drgania i konstruktorzy wiele uwagi poświęcają wyeliminowaniu skutków tych drgań, a mają z tym wiele problemów. Na temat przyczyn rezonansu rozmawiałem z lotniczym ekspertem Tomaszem Hypkim. Jak mi powiedział, na razie trudno wyrokować, czy do wypadku doszło z powodu błędu pilota, czy była to po prostu awaria techniczna. Hypki wymienia wiele możliwych przyczyn takich zdarzeń. Od - jak to ujął - "przekroczenia parametrów lotu", po usterkę techniczną.

Jak dodał - jeśli śmigłowiec jest prawidłowo użytkowany, coś takiego nie powinno się zdarzać. Z kolei szef LPR Robert Gałązkowski przyznał, że z maszyną były problemy. Największe ze śmigłem na ogonie. Jednak - jak zastrzegł - zawsze były eliminowane i maszynę doprowadzano do takiego stanu, że mogła być dopuszczona do lotów.