Grekom udało się jednak pożyczyć miliard 250 milionów euro. Zapowiadane na wtorek bankructwo kraju zostało odsunięte w czasie. Na pożyczkę rynki zareagowały optymistycznie.

Pogłoski o rychłej upadłości rządu w Atenach najczęściej nasilają się przed upływem terminu sprzedaży greckich obligacji.

W związku z tym ich oprocentowanie idzie ostro w górę. Kto na tym zarabia? Oczywiście banki. Inwestorzy zauważyli, że na dwuletnich greckich obligacjach mogą teraz zarobić nawet 60 procent.

Rząd w Atenach zdementował doniesienia centroprawicowego dziennika "Kathimerini", jakoby rozważał przeprowadzenie referendum w sprawie ewentualnego opuszczenia przez zadłużoną Grecję strefy euro.