Klub Polski, czyli nieformalny klub zrzeszający ponad podziałami naszych eurodeputowanych, w tej kadencji Parlamentu Europejskiego jest "martwy". Wcześniej europosłowie w ramach tego forum uzgadniali stanowisko w najważniejszych dla kraju sprawach. Teraz górę biorą polityczne podziały i zbliżająca się kampania wyborcza przez wyborami do krajowego parlamentu.

Nawet w znanej polskim eurodeputowanym restauracji "u pani Basi" (tuż obok Parlamentu Europejskiego) europosłowie z różnych opcji nie siadają już przy jednym stole, jak to dawniej bywało. Teraz, gdy przychodzą, mówią sobie oczywiście "dzień dobry", ale nie ma tej więzi, jaka była wcześniej - mówi właściciela lokalu Barbara Kowalik.

Szanse na wznowienie Klubu Polskiego są niewielkie, bo znać o sobie daje kampania wyborcza, a polityczne podziały są głębsze niż dawniej. Wprowadzanie jakichś regularnych spotkań może się przerodzić w przeniesienie pewnych debat i temperatury tych debat z kraju, co nie byłoby takie korzystne - uważa Jan Olbrycht z PO, który zasiada w Parlamencie Europejskim już od 10 lat. W generalne porozumienie ponad podziałami nie bardzo wierzę, a jeżeli w ogóle - to po wyborach - mówi eurodeputowany.

Za koordynowaniem stanowisk w takich dziedzinach jak bezpieczeństwo energetyczne czy polityka wschodnia najgoręcej opowiadają się natomiast nowo wybrani eurodeputowani. Teoretycznie rzecz biorąc, dla stanowienia projektów legislacyjnych wybory nie są przeszkodą - mówi Anna Fotyga, która bardzo dobrze wspomina działalność Klubu Polskiego podczas pierwszej kadencji. Są takie sprawy, które są twardym interesem Polski - jak bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo Polski, reindustrializacja - i tutaj powinniśmy koordynować nasze stanowiska, nawet "rozpisywać je na role".

Tego typu koordynacyjnych spotkań ponad podziałami wyraźnie brakuje także Krystynie Łybackiej z SLD: Jestem przyzwyczajona, że w Sejmie tworzyliśmy sprawnie działającą grupę posłów z Wielkopolski, która ponad podziałami ustosunkowywała się do ważnych problemów.

Mimo kampanii wyborczej i politycznych podziałów, eurodeputowani z innych krajów nie mają problemów, by uzgadniać narodowe stanowisko. Stają się dzięki temu o wiele skuteczniejsi. Przykład w uzgadnianiu wspólnego, narodowego stanowiska nasi politycy mogliby brać chociażby z Niemców. Eurodeputowani z CDU i SPD - mimo że należą do różnych rodzin politycznych - najczęściej działają w Parlamencie Europejskim wspólnie, i to dosyć skutecznie.

(bs)