Europejski prokurator - to kontrowersyjna propozycja Komisji Europejskiej. Przyjęcie jej oznacza zgodę na ograniczenie suwerenności państwa. Odrzucenie - ryzyko pozostania na peryferiach Unii Europejskiej.

Komisja zaproponowała utworzenie Europejskiej Prokuratury. Chodzi o ściganie przestępstw przeciwko interesom finansowym Unii Europejskiej. Bruksela przypomina, że z powodu oszustw unijny budżet traci rocznie pół miliarda euro.

Prokurator europejski będzie mógł prowadzić ponadnarodowe dochodzenia i stawiać przed sądem sprawców przestępstw. Będzie mógł np. ścigać Polaków w Polsce. To oznaczałoby jednak utratę części suwerenności państwa, zwłaszcza utratę uprawnień naszego wymiaru sprawiedliwości. Prawdopodobnie byłoby to także niezgodne z Konstytucją RP. Nieoficjalnie polscy dyplomaci wyrażają się więc o tej inicjatywie sceptycznie. Oficjalnego stanowiska jeszcze nie ma.

Bruksela chciałaby, by nowa instytucja działała już za dwa lata. Już wiadomo, że ani Dania, ani Wielka Brytania nie zgodzą się na tę inicjatywę. Irlandia prawdopodobnie także nie. Najbardziej zainteresowane są Niemcy i Francja. To kraje, w których dodatkowa ochrona unijnych pieniędzy przed oszustwami brzmi zachęcająco. Dlatego, mimo że propozycja Komisji Europejskiej nie wzbudza ogólnego entuzjazmu, będzie forsowana i prawdopodobnie powstanie w ramach tzw. wzmocnionej współpracy, czyli w gronie co najmniej dziewięciu państw UE.

Kraje naszego regionu nie są zachwycone zakresem uprawnień europejskiego prokuratora, dlatego będzie to rozwiązanie dla strefy euro. A to oznacza kolejny podział w Unii, a raczej pogłębianie już istniejącego.