​W relacjach Polski z Unią Europejską wszystko zależy od prezydenta Andrzeja Dudy. Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans pytany przez mnie o czerwoną linię, której przekroczenie oznaczałoby automatyczne uruchomienie artykułu 7. unijnego traktatu przyznał, że jest nią sprawa Sądu Najwyższego.

​W relacjach Polski z Unią Europejską wszystko zależy od prezydenta Andrzeja Dudy. Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans pytany przez mnie o czerwoną linię, której przekroczenie oznaczałoby automatyczne uruchomienie artykułu 7. unijnego traktatu przyznał, że jest nią sprawa Sądu Najwyższego.
Andrzej Duda /Tomasz Gzell /PAP/EPA

Jesteśmy bardzo blisko uruchomienia artykułu 7. Oczywiście czekamy jeszcze na zmiany w dwóch ustawach zawetowanych przez prezydenta Dudę. Zobaczymy. Powiedzieliśmy jasno, że zwalnianie sędziów Sądu Najwyższego będzie miało wpływ na uruchomienie artykułu 7. - mówił Timmermans.

Jako pierwsza pisałam na dzień przed spotkaniem Timmermansa z eurodeputowanymi, że ponieważ ta czerwona linia nie została przekroczona, to KE nie planuje na razie kolejnych kroków wobec Polski w ramach prowadzonej od stycznia zeszłego roku procedury praworządności.

Bruksela wstrzymuje oddech i czeka na projekty ustaw prezydenta Dudy. Prezydent już raz - swoim wetem - uratował Polskę przed czołowym zderzeniem z Brukselą. A może nawet przed zderzeniem z większością stolic UE,  które gotowe byłyby zagłosować za stwierdzeniem "wyraźnego ryzyka poważnego zagrożenia" praworządności w Polsce (do uruchomienia pierwszego etapu artykułu 7. wystarczy tylko większość czterech piątych państw UE).

Tym razem prezydent może zawalczyć o jeszcze większa stawkę - może doprowadzić do odblokowania relacji z Unią, wyprowadzić Polskę z zapętlenia, z którego do tej pory nie udało się wyrwać ani Warszawie, ani Brukseli.  To może być jedyny taki moment zanim zaczną zapadać decyzje o przyszłym kształcie Unii bez naszego udziału.

To także ważne, gdyż jesteśmy tuż przed negocjacjami w sprawie unijnego budżetu po 2020 roku, do których powinniśmy zasiadać bez niepotrzebnego piętna "niepraworządnego kraju". Wszystko zależy więc od jakości projektów ustaw, które przedstawi prezydent, na ile ocali zasadę trójpodziału władzy i odsunie możliwość wpływania przez ministra sprawiedliwości na nominację sędziów. To będzie kluczowe.

Prezydent ma trudną sytuację, bo będzie musiał się zmierzyć z PiS i jego twardym elektoratem. Z drugiej jednak strony ma możliwość zapisania się w historii jako ten prezydent, który wyprowadził Polskę z zaciskającego się coraz bardziej klinczu, a może nawet jako ten, który uratował nasze pełne członkostwo w Unii Europejskiej.