Dokładnie miesiąc trwa polska prezydencja w UE. W Brukseli Polska przewodniczyła 4 radom unijnych ministrów, 14 posiedzeniom ambasadorów oraz 230 spotkaniom grup roboczych. Obyło się bez większych wpadek - od strony organizacyjnej wypadamy dobrze. Są jednak punkty, które szwankują.

Porażką jest upadek inicjatywy weimarskiej. To zainicjowany przez Polskę pomysł utworzenia europejskiego dowództwa. Na ostatnim posiedzeniu unijnych szefów dyplomacji nie udało się przepchać tego projektu z powodu oporu Londynu.

Porażką był także szczyt eurogrupy bez naszego udziału i zapowiedź kolejnych takich spotkań. Mimo że jeszcze kilka miesięcy temu premier Tusk twierdził, że ma mocne zapewnienie, że nie powstanie Europa dwóch prędkości - właśnie się ona tworzy - przy biernej postawie naszych władz.

I wreszcie zawyżone żądanie 81 milionów euro na rekompensaty dla rolników z powodu strat związanych z bakterią EHEC. Musieliśmy się z niego wycofać, bo nawet Hiszpania, która poniosła większe straty, żądała mniej.