Francja i Wielka Brytania zastanawiają się nad dodatkową operacją poza NATO, by obalić reżim Kaddafiego. Oba kraje doszły do wniosku, że Sojusz Północnoatlantycki nie jest w stanie tego zrobić.

Operacja NATO "Zjednoczony Obrońca" może nie wystarczyć do obalenia Kaddafiego. Dlatego coraz częściej słychać krytyczne słowa na temat działań Sojuszu. Niezadowolenia nie kryją przede wszystkim Francuzi i Brytyjczycy. Dlatego w kuluarach Kwatery Głównej NATO słychać spekulacje na temat dodatkowej operacji w Libii, ale tym razem poza NATO.

Dzisiaj amerykańskie samoloty startują po raz ostatni w operacji "Zjednoczony Obrońca" (mogą być jednak w każdej chwili ponownie wezwane przez NATO). Prezydent Barack Obama prawdopodobnie ze względu na opinię publiczną wstrzymał aktywny udział swoich wojsk.

Po tym zaskakującym dla wszystkich zawieszeniu przez Stany Zjednoczone udziału w operacji, to właśnie francuskie i brytyjskie lotnictwo będzie musiało wypełnić lukę i podwoić liczbę lotów bojowych. To trudna sytuacja dla Francji i Wielkiej Brytanii. Paryż i Londyn mają bowiem zwiększyć wysiłki w operacji, z której prowadzenia są niezadowolone.

Obu krajom nie podoba się, że NATO, przejmując dowodzenie, jest bezstronne i ogranicza się do ochrony cywilów.

Brytyjczycy i Francuzi chcą natomiast pomagać powstańcom obalić Kaddafiego. Zaczynają rozumieć, że przy pomocy NATO, które co do litery trzyma się rezolucji ONZ (teoretycznie może nawet blokować broń dla powstańców, realizując postanowienia rezolucji ONZ o embargu na broń dla Libii ) - tego nie zrobią.

W kuluarach Kwatery Głównej NATO zaczyna się więc mówić, że Paryż i Londyn będą chciały prowadzić działania poza Sojuszem. Byłby to spory cios dla prestiżu tej organizacji.