Bez siedmiu mistrzów świata i jeszcze kilku innych niezłych piłkarzy przylecą do Warszawy Niemcy na mecz eliminacji Euro 2016. Jestem jednak zdziwiony, że coraz więcej kibiców upatruje w tym szansy na sobotni triumf naszych piłkarzy.
Przypominam, że mówimy o drużynie aktualnych mistrzów świata, która pięć ostatnich wielkich turniejów (dwa o mistrzostwo Europy, trzy o mistrzostwo świata) zawsze kończyła w najlepszej czwórce, a w eliminacjach do nich przegrała ostatnio w 2007 roku, gdy miała już zresztą zapewniony awans. Od tamtej pory, nie przegrała w 33 kolejnych meczach eliminacyjnych, choć bardziej do wyobraźni przemówi pewnie fakt, że wygrała aż 29 spotkań kwalifikacyjnych, uzyskując w nim rewelacyjny bilans bramek 102-23.
Rozumiem, że brak Lahma, Klosego i Mertesackera, którzy po mundialu zakończyli kariery reprezentacyjne, a także kontuzjowanych Schweinsteigera, Khediry, Oezila, Howedesa, Reusa i Gomeza może zwiększać nasze nadzieje na korzystny wynik, ale nadal są one śladowe. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów może bowiem przebierać w znakomitych piłkarzach, którzy tylko czekają na swoją szansę, by zastąpić największe gwiazdy.
Tym samym w pierwszym składzie zagrają Mario Goetze i Andre Schurrle, którzy na mundialu błyszczeli wchodząc z ławki rezerwowych. Swoją szansę może też dostać Łukasz Podolski - w Arsenalu wybitnie mu się nie wiedzie, ale w kadrze już nie raz był katem biało-czerwonych. Może nieco słabiej Niemcy wyglądają w formacji defensywnej, ale gdy wczoraj jeden z dziennikarzy pytał na konferencji prasowej o niedoświadczonych obrońców rywali, to przed oczami wyrosły mi sylwetki stoperów: Hummelsa i Boatenga, którzy o klasę przewyższają przecież naszych środkowych obrońców.
Dlatego uważam, że nie ma co podbijać bębenka i twierdzić, że sobotni mecz jest znakomitą okazją na pokonanie aktualnych mistrzów świata. Z Niemcami nie wygraliśmy nigdy - nawet mając porównywalne lub lepsze drużyny - i szczerze mówiąc nie sądzę, by za dwa dni miało się to zmienić. Cały czas pamiętam bowiem beznadziejną pierwszą połowę w pierwszej kolejce eliminacji Euro 2016 przeciwko Gibraltarowi. Widzę też w naszej reprezentacji mnóstwo innych mankamentów i nie mam tu na myśli problemu z obsadą pozycji lewego obrońcy. Kadra nie ma pomysłu na grę w ofensywie, bo nie ma rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. A przynajmniej taki się dotąd za kadencji Adama Nawałki nie objawił.
Reasumując: nie wierzę w to, że w sobotę wygramy z Niemcami. Ba, pewnie nawet nie zremisujemy. Ale na pocieszenie, dla wiecznych optymistów, mam taką puentę: nie wierzyłem też w medal mistrzostw świata siatkarzy. A chyba każdy wciąż pamięta, jak to się skończyło...;)
Podpowiedzcie Adamowi Nawałce sposób na mistrzów świata!
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kamil Glik: Typuję nasze zwycięstwo po mojej bramce!
Robert Lewandowski: Niemcy żartowali, że remis wezmą w ciemno
Asystent Adama Nawałki: Pracujemy mocno nad stałymi fragmentami gry
Kamil Grosicki: Mecz z Niemcami może być przełomowy
Joachim Loew ostrzega: Polacy najgroźniejszym rywalem w grupie