Petr Cech będzie nowym bramkarzem Arsenalu - informują od wczoraj wszystkie brytyjskie media. I choć menedżer czeskiego golkipera prosi o jeszcze chwilę spokoju, to faktem jest, że zatrudnienie Cecha oznacza trudne chwile dla Wojciecha Szczęsnego. Być może nawet zmianę klubu.

Jeszcze rok temu nie było chyba w Londynie kibica, który nie wiązałby przyszłości Arsenalu z polskim golkiperem. Szczęsny jest w drużynie od 8 lat, a wielu traktuje go jak wychowanka Kanonierów. Do tego dał się poznać na boisku z bardzo dobrej strony. Wydawało się, że wszystko, co najlepsze, wciąż przed nim.

Ale 2015 rok przyniósł zmianę w bramce Arsenalu. Czy to z powodów sportowych, czy - to bardziej prawdopodobne - pozasportowych, Polaka zastąpił David Ospina. I radził sobie na tyle dobrze, że do końca sezonu nie oddał miejsca w wyjściowym składzie, a Arsenal po raz pierwszy od dawna skończył ligę wyżej niż na czwartej pozycji.

Wydawało się jednak, że do nowych rozgrywek Szczęsny i Ospina przystąpią z równej pozycji. I pewnie faktycznie tak będzie, ale wobec transferu Cecha wygląda na to, że powalczą o miejsce na ławce rezerwowych.

Arsene Wenger zdecydował się bowiem sprowadzić za 11 milionów funtów jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Na dodatek podrażnionego sezonem spędzonym na ławce rezerwowych Chelsea. Trudno zatem przypuszczać, by Petr Cech także po zmianie klubu zadowolił się rolą rezerwowego. Jeszcze trudniej zaś uwierzyć, że Kanonierzy będą utrzymywać trzech tak dobrych bramkarzy. Tym bardziej, że ten trzeci nie miałby praktycznie okazji występu.

Także rezerwowy raczej nie pogra za dużo przy Cechu, stąd coraz więcej głosów, że Wojciech Szczęsny powinien opuścić Emirates Stadium. Tyle że nie będzie to łatwe. Po pierwsze, Arsenal niekoniecznie chętnie musi wypuścić wciąż perspektywicznego bramkarza. Po drugie, Szczęsny jest bardzo zżyty z zespołem i wielokrotnie powtarzał, że chciałby w nim grać do końca kariery. Po trzecie wreszcie, na rynku nie ma silnych drużyn poszukujących bramkarza od zaraz.

Czy Wojciech Szczęsny zdecyduje się więc na krok wstecz, by zyskać tak, jak uczynił to na przykład Łukasz Fabiański? A może będzie trwał w Arsenalu, licząc na wygranie walki z Petrem Cechem? Pewnym jest, że jego decyzja będzie też determinowała sytuację w reprezentacji Polski. To Szczęsny był bowiem pierwszym wyborem Adama Nawałki, ale gdy stracił miejsce w składzie Arsenalu, spadł też w rankingu kadrowych bramkarzy. Za Łukasza Fabiańskiego i Artura Boruca.