Zagumny, Ignaczak, Wlazły i Winiarski - tych czterech nowo koronowanych siatkarskich mistrzów świata zabraknie w naszej reprezentacji w przyszłym sezonie. Dwóch ostatnich może jednak do niej wrócić na igrzyska olimpijskie 2016. A co siatkarzy czeka w bliższej perspektywie?

Po spotkaniu w Warszawie z premier Ewą Kopacz nasi siatkarze rozjadą się w rodzinne strony, ale nie na długo. Jeśli zaplanowali wakacje, będą one niezwykle ekspresowe, bo już za jedenaście dni - 3 października - startuje siatkarska ekstraklasa, w której występuje aż trzynastu z 14 naszych mistrzów świata. Jedynie Michał Kubiak nowy sezon spędzi w Turcji.

W dalszej perspektywie, dokładnie za rok, Polacy powalczą w Pucharze Świata w Japonii. To rozgrywki 12 najlepszych drużyn globu, z których dwie pierwsze zapewnią sobie awans na igrzyska. Dokładnie w ten sposób nasi awansowali na turniej olimpijski w Londynie. Puchar Świata to jednak mordercze zawody - w ciągu piętnastu dni nasi rozegrają jedenaście spotkań.

Jakby tego było mało, miesiąc po Pucharze Świata biało-czerwoni wystąpią w mistrzostwach Europy w Bułgarii i we Włoszech. Ostatnio, jako współgospodarze tego turnieju, zaprezentowali się słabo, a przecież z dwóch wcześniejszych przywozili medale.

2016 rok to z kolei igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro - gdyby nie udało wywalczyć się awansu poprzez Puchar Świata, nasi będą mieli jeszcze dwie szanse: przez turniej kontynentalny lub interkontynentalny. A to dla pozbawionej czterech ważnych graczy drużyny mogłoby oznaczać wysiłek ponad jej siły.

Oczywiście pod warunkiem, że Mariusz Wlazły i Michał Winiarski nie zmienią zdania - wydaje się bowiem, że po roku przerwy mogą wrócić do reprezentacji, by razem z nią powalczyć o olimpijski medal.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Cichy Pit i John Travolta. Oto siatkarze, jakich nie znacie!