Mimo dwóch porażek w weekendowych meczach Ligi Światowej w USA, polscy siatkarze nie tracą szansy awansu do turnieju finałowego. Na półmetku fazy grupowej mogą się bowiem pochwalić najlepszym od trzech lat wynikiem.

W sześciu dotychczasowych spotkaniach biało-czerwoni odnieśli cztery zwycięstwa, ugrywając w sumie 11 punktów. Dla porównania: w poprzednim sezonie na półmetku rywalizacji mieli na swoim koncie 8 oczek, a dwa lata temu zaledwie 5. By znaleźć wynik lepszy, od tegorocznego, musimy się cofnąć aż do sezonu 2012, w którym to Polska jedyny raz w historii wygrała Ligę Światową. Podopieczni Andrei Anastasiego w sześciu meczach zdobyli wtedy aż 14 punktów.

Gra Polaków w bieżącej edycji może nastrajać optymizmem, nawet mimo dwóch wyjazdowych porażek w USA. Po pierwsze dlatego, że biało-czerwoni jako jedyni potrafili w tym sezonie urwać punkty gospodarzom - Iranowi i Rosji ta sztuka się nie udała. Po drugie wyraźnie było widać, że rywale są w tej chwili na innym etapie przygotowań do sezonu. W ten weekend trudno byłoby znaleźć na całym świecie godnego rywala dla Amerykanów.

Kolejny raz zmierzymy się z nimi dopiero w lipcu, na zakończenie fazy grupowej w Krakowie. Do tego czasu drużyna Stephane'a Antigi może być już jednak pewna awansu. Przed Polakami teraz wyjazdowe mecze z Rosją oraz Iranem, które grały ze sobą w ten weekend. Niespodziewanie, dwa razy w Kazaniu lepsi okazali się Irańczycy. W sobotę wygrali 3:1, w niedzielę 3:0. Tym samym gospodarze pozostają jedyną w naszej grupie drużyną bez zwycięstwa i bez szans na awans do turnieju finałowego.

A Bartosz Kurek i spółka powalczą o występ w nim z Irańczykami. Na razie mają cztery punkty przewagi nad siatkarzami z Bliskiego Wschodu, ale w ostatni weekend czerwca dwa razy zagrają z nimi w Teheranie.