Odwołany Puchar Świata w narciarstwie alpejskim, zagrożona flagowa impreza biegaczy - Tour De Ski - z legendarnym już podbiegiem pod Alpe Cermis, a w Engelbergu, gdzie w najbliższy weekend będą rywalizować skoczkowie narciarscy, najbardziej pożądanym produktem są...parasolki. W ten sposób sportowa, zimowa Europa zmaga się z brakiem śniegu.

Kolega z Eurosportu wylądował właśnie w Engelbergu i pierwsze, co napisał, to że idzie kupić parasolkę - bo w Szwajcarii jest ciepło, z nieba owszem pada, ale deszcz, a śnieg można zobaczyć właściwie tylko na skoczni. Z takimi problemami zmagają się w tej chwili w całej Europie.

Już w zeszłym tygodniu, z powodu braku śniegu, odwołano zaplanowane na 20-21 stycznia zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich we francuskim La Clusaz. Przeniesiono je do Davos, gdzie biegacze rywalizowali w ostatni weekend. Szkopuł jednak w tym, że i w Szwajcarii udało się usypać zaledwie jedną, pięciokilometrową pętlę ze sztucznego śniegu. Podobno w ten weekend ma być odrobinę lepiej, bo w Davos wczoraj padało - o czym pisały na Twitterze szczęśliwe Amerykanki.

Teraz okazuje się, że zagrożona jest też flagowa impreza sezonu biegowego, czyli Tour De Ski. Już w zeszłym sezonie organizatorzy mieli kłopoty w Oberhofie (tam, gdzie trzecie miejsce zajęła Sylwia Jaśkowiec!), ale w tym sytuacja jest zła praktycznie na całej długości. Na Oberstdorf, gdzie zaplanowano dwa pierwsze etapy, narzekają Norwegowie. We Włoszech trzeba będzie skrócić najdłuższy z odcinków, między Cortiną a Toblach.

Prawdziwym ciosem dla Touru może być jednak odwołanie ostatniego etapu - morderczego podbiegu pod Alpe Cermis. Dyrektor biegów w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej ogłosił właśnie w norweskiej telewizki NRK, że wiele wskazuje na to, iż zamiast podbiegu, biegacze wystartują w zwykłym biegu pościgowym na płaskim terenie. Napisałem ciosem, bo to właśnie ta druga niedziela stycznia była od lat najchętniej oglądaną w całym sezonie Pucharu Świata.

Organizatorzy Tour De Ski liczą jeszcze podobno na pogodowy cud, czego nie można powiedzieć o ludziach zarządzających Pucharem Świata w narciarstwie alpejskim. Właśnie pojawiła się informacja o odwołaniu zawodów slalomu równoległego w Monachium. A miały się one odbyć dopiero... 1 stycznia. Czy to oznacza, że do tego czasu w naszej części Europy w ogóle nie będzie padać ? To już pytanie do synoptyków...;)