Tysiące osób rozważają złożenie pozwu przeciwko Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Powodem jest skradziony prywatny laptop jednego z pracowników, na którym przechowywał – nielegalnie - dane osobowe co najmniej kilkudziesięciu tysięcy studentów i kandydatów do uczelni. Sprawą zajęła się prokuratura i UODO. Teraz "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że osoby poszkodowane chcą ubiegać się o zadośćuczynienie.

Do kradzieży laptopa pracownika Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie doszło 5 listopada. Uczelnia poinformowała o tym jednak dopiero w czwartek 14 listopada.

Jak się okazało, pracownik, do którego należał komputer przyznał, że przez co najmniej 5 lat kopiował na niego dane osobowe studentów i kandydatów na studia.

Łamał w ten sposób prawo. Po pierwsze niezgodne z przepisami było samo kopiowanie tych danych, po drugie tego typu informacje powinny być kasowane po roku przechowywania. Mężczyzna tłumaczył, że kopiował dane w celach zawodowych. Co ważne, chodzi o jego prywatny, pozbawiony zabezpieczeń uczelnianej sieci komputer.

Chodzi o tak szczegółowe informacje, jak: PESEL, seria i numer dowodu osobistego, adres zamieszkania czy nawet numer telefonu. Znajdujące się na skradzionym laptopie informacje potencjalnie mogą posłużyć przestępcom m.in. do wzięcia kredytów w imieniu osób, których dane wyciekły lub wyłudzania środków z ubezpieczenia. 

"Dziennik Gazeta Prawna" twierdzi, że poszkodowani zapowiadają, że będą domagać się zadośćuczynienia. Jak czytamy, "założona ad hoc w mediach społecznościowych grupa ‘Pozew zbiorowy w sprawie RODO SGGW’ wczoraj, czyli zaledwie kilka dni po ujawnieniu sprawy, liczyła już prawie 14 tys. członków".

"Inicjatorzy akcji nawiązali współpracę z kancelarią prawną, która będzie reprezentować chętnych. Okazało się jednak, że pozwy muszą być składane indywidualnie, gdyż sprawa nie kwalifikuje się na pozew zbiorowy" - podaje gazeta.

Pracownikowi SGGW grozi teraz zwolnienie z uczelni - wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Niewykluczone, że w przyszłości może też usłyszeć zarzuty, bo sprawą zajęła się prokuratura. Uczelnia zgłosiła naruszenie RODO do Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który może wszcząć kontrolę.