Tylko proszę bez niestosownych skojarzeń! Prezydent-elekt Słupska Robert Biedroń podoba mi się jako sympatyczny, otwarty, pozbawiony agresji polityk, którego łatwo można polubić bez względu na jego orientację seksualną i przynależność partyjną.

Z wypowiedzi wielu polityków z różnych partii, którzy ostatnio sporo mówią o nim w związku z odniesionym przezeń wielkim i raczej nieoczekiwanym sukcesem wyborczym, wyłania się obraz miłego człowieka typu "do rany przyłóż". O tym, jak jest lubiany nawet przez reprezentantów odległych od Twojego Ruchu partii najlepiej świadczyła jego rozmowa z posłanką Marzeną Wróbel z Solidarnej Polski w TVN 24.

Oglądałem ten program z rosnącym zdumieniem, spodziewałem się bowiem ostrej wymiany zdań na pograniczu politycznej awantury. Był zaś przyjacielski dialog i wzajemne komplementy. Nowo wybrany prezydent Słupska zaprosił nawet swoją koleżankę z Sejmu na rowerową przejażdżkę wraz z nim podczas wakacji, kiedy usłyszał, że lubi je ona spędzać właśnie w tym rejonie Polski. Trochę zadrżałem, czy nie zaproponuje jej wspólnego pedałowania, co w jego wypadku mogłoby zabrzmieć dosyć dwuznacznie, ale nie padły takie słowa.

Także inni politycy podkreślają, że z Biedroniem zawsze miło się rozmawia i przyjemnie pracuje w sejmowych komisjach. Nie usłyszałem, ani nie przeczytałem żadnego krytycznego komentarza na jego temat.

Ciekawe, czy zdoła sobie zaskarbić także sympatię słupszczan, bo nie jest przecież człowiekiem urodzonym na tamtej ziemi. Ale skoro wybrali go na swojego prezydenta, to znaczy, że już przekonał większość z nich do siebie. Bardzo spodobała mi się odpowiedź jednej ze starszych mieszkanek Słupska na pytanie dziennikarza, czy nie przeszkadza jej jego homoseksualizm: "My wybraliśmy go do rządzenia, a nie do łóżka".

Życzę Robertowi Biedroniowi owocnej prezydentury realizowanej w podobny sposób jak wypełnianie poselskiego mandatu.