Kilka dni temu minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak wręczył akt pośmiertnej nominacji rotmistrza Witolda Pileckiego na stopień pułkownika jego rodzinie. Uroczystość była niezwykle skromna i kameralna, bez udziału mediów, co bardzo mnie zdziwiło. Jeżeli awansuje się tak wielkiego bohatera narodowego po wielu latach, uroczystość wręczenia nominacji powinna mieć uroczysty i ceremonialny charakter.

Niedługo będziemy obchodzić Święto Niepodległości, w trakcie którego zwyczajowo wręczane są przez Prezydenta RP ordery i awanse generalskie. Byłaby to znakomita okazja do uczczenia pamięci jednego z najdzielniejszych Polaków w najnowszej historii.

Tymczasem rodzinie płk. Pileckiego zaproponowano do wyboru trzy dni powszednie w drugiej połowie października (nominacja została podpisana 6 września). Uroczystość miała miejsce w siedzibie MON, był sztandar Wojska Polskiego, asysta honorowa, przemówienia wygłosili minister Siemoniak i córka płk. Pileckiego.

Szkoda, że odbyło się to w taki sposób, z pewnością 11 Listopada byłby pod każdym względem lepszą datą, zwłaszcza że szef resortu obrony narodowej powiedział podczas tej nader skromnej ceremonii, iż chciałby, aby pułkownik Witold Pilecki był postacią, która wpływa na formowanie charakterów żołnierzy Wojska Polskiego potrzebujących czerpać wzorce z ludzi stawiających interes Rzeczypospolitej Polskiej zawsze na pierwszym miejscu.