Z góry bardzo przepraszam. Wiem, że wykorzystywanie czyjegoś nazwiska (zwłaszcza jeśli jest ono dosyć charakterystyczne) w felietonie może być uznane za niegrzeczne, a w dodatku za pójście na łatwiznę.

Kiedy oglądałem jednak wczoraj na telewizyjnym ekranie kompletnie nieporadną oraz całkowicie nieprzygotowaną do sprostania arcytrudnemu zadaniu, jakim ją obarczono, kandydatkę Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta, wypowiadającą się bez ładu, składu i sensu, a potem umykającą przed chcącymi jej zadać pytania dziennikarzami, mimowolnie nasunęły mi się dwie pierwsze zwrotki słynnego wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:
    Pytanie to, w tytule
    postawione tak śmiało,
    choćby z największym bólem
    rozwiązać by należało.
    Jeśli ogórek nie śpiewa,
    i to o żadnej porze,
    to widać z woli nieba
    prawdopodobnie nie może.

Nie jest moim zamiarem urazić sympatyczną skądinąd doktor Magdalenę Ogórek, ale ona po prostu nie przeskoczy samej siebie, co tak genialnie przewidział nieśmiertelny mistrz Konstanty.