Poręczanie przez osobę publiczną za inną osobę publiczną, kiedy ta druga nieoczekiwanie trafia do aresztu, jest sympatycznym wyrazem solidarności i dowodem wielkiego zaufania do niej.

Poręczanie przez osobę publiczną za inną osobę publiczną, kiedy ta druga nieoczekiwanie trafia do aresztu, jest sympatycznym wyrazem solidarności i dowodem wielkiego zaufania do niej.
Działacze opozycyjni z czasów PRL: Henryk Wujec, Karol Modzelewski i Danuta Kuroń czekają na korytarzu sądowym, chcąc złożyć poręczenie osobiste za b. senatora Józefa P. /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Zawsze zastanawiam się jednak, na ile jest ono poprzedzone poważną analizą czynów podejrzanego, a na ile wynika wyłącznie z niepopartego żadnymi dowodami i dosyć w swej istocie naiwnego przekonania, że ten, kogo zna się od dziesiątków lat (aczkolwiek nie zawsze wystarczająco dobrze) nie mógł dopuścić się zarzucanych mu czynów o charakterze przestępczym.

Jeżeli zatrzymywany jest i aresztowany na mocy decyzji sądu bardzo znany człowiek o wielkich zasługach z przeszłości, to należy domniemywać, że zgromadzono przeciw niemu solidne dowody. Poręczając za niego bez głębszego namysłu i bez podjęcia próby zaznajomienia się choćby z częścią postawionych mu zarzutów można się łatwo narazić na kompromitację i na śmieszność.

Doceniam siłę przyjaźni, ale w życiu publicznym - a zwłaszcza w polityce - nie wolno poddawać się emocjom i zawsze trzeba zachować trzeźwy umysł, choćby serce podpowiadało co innego. Jeśli przebywa się z kimś na co dzień, to ocena jego postępowania jest z pewnością bardziej obiektywna, aniżeli wówczas, gdy należy się tylko do tej samej partii lub dalszego kręgu znajomych.

Dając komuś poręczenie wysyła się wyraźny sygnał do całego społeczeństwa że daną osobę z pewnością spotkała ogromna, niezasłużona krzywda i że na pewno mamy do czynienia albo z karygodną pomyłką organów ścigania, albo z politycznie motywowaną zemstą bądź z chęcią zaszkodzenia temu, kogo aktualna władza traktuje jako swojego wroga. Kiedy sąd prawomocnie orzeknie jednak inaczej, trudno i niezręcznie jest się wtedy wycofywać z podpisanego wcześniej nazbyt pochopnie poręczenia, bo oznacza to podwójną porażkę: moralną i polityczną.

Wiara w całkowitą niewinność i w ciągłą wierność wysokim ideałom etycznym innych ludzi niewątpliwie jest wzniosłym i godnym uznania uczuciem. Warto jednak pamiętać, że od wzniosłości do śmieszności prowadzi bardzo krótka droga, a człowiek jest bytem zmiennym i nader skłonnym do upadania, szczególnie jeżeli zajmuje wysoką pozycję społeczną.