Słowa papieża Franciszka zraniły Polaków na Wileńszczyźnie, dlatego też, aby relacje polsko-litewskie znów się nie zaogniły, strona watykańska winna sprostować słowa papieskie. Powinny o to upominać się zarówno episkopaty obu państw, jak i polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Dwa tygodnie temu przebywałem na Litwie, korzystając z zaproszenia tamtejszego Forum Rodziców Szkół Polskich oraz innych organizacji społecznych. Głównymi punktami programu były inauguracja działalności Instytutu Myśli Polskiej w Wilnie oraz dożynki w dworku Józefa Piłsudskiego w Pikieliszkach. Szczególnie to drugie wydarzenie - zorganizowane przez panią mer (starostę) Marię Rekść i samorząd rejonu wileńskiego - miało ogromny rozmach. Mszy św. polowej przewodniczył nowo mianowany wileński biskup pomocniczy Dariusz Trijonis, (rodowity Litwin ze Żmudzi), który po raz pierwszy sprawował liturgię i mówił kazanie po polsku. Spotkało się to z uznaniem ze strony wiernych, gdyż rejon ten zamieszkały jest w dużym stopniu przez Polaków. Co więcej, tak pani mer, jak i samorządowcy, sprawujący władzę w 21 (spośród 23) gminach wywodzą się z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie -Związek Chrześcijańskich Rodzin.

Po nabożeństwie rozpoczęła się część oficjalna, w czasie której odczytano listy z Polski, w tym od prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Drugi z tych listów odczytała Aleksandra Biniszewska, sekretarz premiera, prywatnie założycielka i kustosz Muzeum Kresów Wschodnich i Lwowa w podwarszawskiej Kuklówce, która wraz z senatorem Janem Marią Jackowskim i b. europosłem Bogusławem Rogalskim specjalnie przybyła na tę uroczystość.  Przyjechał także przedstawiciel rządu litewskiego, minister sprawiedliwości Elvinas Jankevičius oraz b. wiceminister energetyki Renata Cytacka, prawnik i polska działaczka, a także eurodeputowany Waldemar Tomaszewski i polscy posłowie do parlamentu litewskiego. Nie przybyła natomiast pani ambasador RP Urszula Doroszewska, co odczytano jako afront wobec naszych rodaków. Zresztą nie pierwszy.

Następnie odbyła się imponująca część artystyczna, z udziałem kilkudziesięciu grup tanecznych i muzycznych, które reprezentowany folklor polski, litewski i białoruski. Wystąpił także polski zespół "Olza" z Czeskiego Cieszyna. Wszystko to było połączone z degustacją potraw regionalnych, a każda z gmin starała się zaprezentować jak najlepiej swoje specjały, wśród których królowały kołduny, bliny, chłodniki, kartacze. "cepeliny", kindziuki, kugle i - uwaga! - wędzone świńskie uszy. Że nie wspomnę o godnych napitkach, też domowej roboty.  

W czasie biesiady toczyły się popołudniowe i wieczorne Polaków rozmowy, głównie o nie najlepszych relacjach polsko-litewskich oraz o braku zrozumienia ze strony Warszawy dla Polaków kresowych. To temat na kilka felietonów. Jednak to, co przebijało się najbardziej, to komentarze dotyczące wizyty papieża Franciszka w państwach bałtyckich, która zakończyła się zaledwie parę dni wcześniej. Z jednej strony podkreślano życzliwość dostojnego gościa wobec mieszkańców. Z drugiej jednak strony, moich rozmówców, jak i całą polską mniejszość, zabolały słowa wypowiedziane w czasie powrotnego lotu do Rzymu. Papież bowiem, podkreślając cierpienia, jakie dotykały Litwinów ze wschodu i z zachodu, powiedział: "Kiedy pomyśli się o wschodzie, jest tam wasza trudna historia. Ale część tej tragicznej historii przyszła z Zachodu, od Niemców, od Polaków, ale przede wszystkim od nazizmu".

Przykro to pisać, ale słowa te są sprzeczne z faktami historycznymi. Przecież unia polska-litewska, trwająca przez kilka wieków, nie tylko przyczyniła się do chrystianizacji naszych północno-wschodnich sąsiadów, ale i wprowadziła Wielkie Księstwo Litewskie i liczne narody je zamieszkujące w obręb cywilizacji europejskiej. Poza tym była to unia dobrowolna, nie mająca nic wspólnego np. ze zbrojnymi najazdami Krzyżaków. Także międzywojennego sporu o Wilno, które w 1922 roku włączono do Polski, nie można w żaden sposób porównać do okrutnej okupacji krajów bałtyckich przez Związek Radziecki czy Trzecią Rzeszę. Nawiasem mówiąc, z tym drugim mocarstwem wielu Litwinów kolaborowało, czego krwawym owocem były zbrodnie dokonywane na Polakach i Żydach w podwileńskich Ponarach i w wielu innych miejscach.

Jedna z polskich organizacji słusznie więc zaznaczyła w swoim liście do Ojca Świętego Franciszka:

"Słowa przypisujące Polakom współodpowiedzialność za tragiczną historię Litwy, stawiające ich w jednym szeregu z Niemcami i dokonanymi przez nich zbrodniami pozostają poza nurtem prawdy, próbując zrównać rolę sprawcy i ofiary. Wpisują się one także w bardzo niebezpieczny trend pewnych wrogich Polsce środowisk, które dla osiągnięcia korzyści materialnych i politycznych szerzą dezinformację m.in. poprzez przypisywanie Polakom cudzych zbrodni."

Dlatego też, aby relacje polsko-litewskie znów się nie zaogniły, strona watykańskie winna sprostować słowa papieskie. Powinny o to upominać się tak episkopaty obu państw, jak i polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.   

(m)