W jej obronie milczą także polscy politycy, w tym Marek Kuchciński, Małgorzata Gosiewska i Marcin Święcicki, którzy lansowali się na przyjaźni z nią. Biskup Tadeusz Pieronek też nie biega po studiach telewizyjnych, aby obronić uwięzionej. No cóż, po raz kolejny polityczne geszefty z Petro Poroszenką i ukraińskimi oligarchami stały ważniejsze od praw człowieka.

Jeszcze nie tak dawno Nadia Sawczenko, porucznik wojsk ukraińskich i deputowana do parlamentu w Kijowie z ramienia partii "Batkiwszczyna" (Ojcowizna) Julii Tymoszenko, była u naszych wschodnich sąsiadów traktowana jak niezłomna patriotka i wzór do naśladowania. Jej zdjęcia w koszulce z tryzubem, czyli ukraińskim godłem, wykonywane przez kraty, obiegały cały świat. Gdy wyszła na wolność, wymieniona za dwóch oficerów rosyjskich, honory oddawały jej najwyższe władze jej ojczyzny wraz prezydentem Petro Poroszenką i premierem Wołodymyrem Hrojsmanem, które przyznały jej m.in. Złota Gwiazda Bohatera Ukrainy i Order Za Odwagę III stopnia.

Honory oddawano jej także w Polsce. 16 marca 2016 r., czyli w czasie jej głodówki prowadzonej w więzieniu rosyjskim, posłowie Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej przyjęli uchwałę, w której wyrazili "głęboką solidarność z deputowaną Nadią Sawczenko" oraz zaniepokojenie jej losem i stanem zdrowia. Domagali się także jej natychmiastowego zwolnienia, apelując o pomoc do organizacji międzynarodowych. Niektórzy posłowie, jak np. Marcin Święcicki z PO i Małgorzata Gosiewska z PiS, brali udział w demonstracjach w jej obronie, chętnie wypowiadając się w tej sprawie w mediach. 

Z kolei 7 lipca 2016 roku Nadia Sawczenko była przyjmowana w polskim Sejmie z wielką pompą. Witając ją marszałek Marek Kuciński, powiedział: "Cieszymy się, że jest pani z nami, na wolności". Natomiast na Zamku w Lublinie wręczono jej nagrodę Orła Jana Karskiego "za szczególny hart ducha w walce o ludzką godność i honor oraz za wyjątkową postawę w rosyjskim więzieniu". W skład kapituły tej nagrody wchodzili m.in. Julian Kornhauser i Karol Modzelewski oraz emerytowani biskupi Alfons Nossol z Opola i Tadeusz Pieronek z Sosnowca. Biskup opolski stwierdził wówczas, że nie mogło być trafniejszej kandydatury w Roku Miłosierdzia. Z kolei biskup Pieronek zaznaczył, że to, co wyczyniali z laureatką ciemiężyciele było wyrazem ich bezradności i "tępej siły".

Losy ukraińskiej bohaterski gwałtownie zmieniły się, gdy ogłosiła swój start w wyborach prezydenckich. Prezydent Petro Poroszenko uznał to realne zagrożenie dla swej władzy. Tym bardziej, że odważna pilotka zaczęła krytykować tak jego, jak i innych oligarchów, którzy wbrew obietnicom wyborczym nadal niepodzielnie rządzą krajem, rozkładając go i budując własne imperia gospodarcze. Co gorsze, zaczęła ona także krytykować lobby żydowskiego, co dla wielu rządzących, w tym premiera Hrojsmana i arcybogatego oligarchy Ihora Kołomojskiego, posiadającego nawet własne oddziały wojskowe, też było nie do zniesienia. Kropką nad i stały się także jej działania zmierzające do ugody z separatystami z Donbasu, a także wypowiedzi o odpowiedzialności ukraińskiej za ludobójstwo Polaków na dawnych Kresach Wschodnich i pochwały pod adresem filmu "Wołyń".

W marcu br. Nadia Sawczenko została pozbawiono immunitetu poselskiego, a następnie ponownie trafiła do więzienia, tym razem ukraińskiego. Postawiono jej szereg ciężkich zarzutów, oskarżając m.in. o przygotowania do zamachu stanu i wysadzenia w powietrze parlamentu oraz prowadzenie działań szpiegowskich. Kaliber tych oskarżeń wydaje się tak absurdalny, że nawet proukraińscy politycy europejscy i amerykańscy w to nie wierzą. Niemniej jednak milczą. Dlatego też Nadia Sawczenko 14 lipca br., po nowym przedłużeniu jej aresztu, ogłosiła głodówkę, taką samą jak prowadziła w więzieniu rosyjskim. Jakie jej będą dalsze? Na pewno nie wyjdzie przed wyborami, bo Poroszenko na to nie pozwoli. Zbyt bardzo się jej boi. Mściwi ukraińscy oligarchowie też jej tego nigdy nie darują. Oby tylko nie doszło do najgorszego, czyli do "samobójstwa" lub "zgonu z powodu zapalenia płuc".

W jej obronie milczą także polscy politycy, w tym wspomniani Marek Kuchciński, Małgorzata Gosiewska i Marcin Święcicki, którzy lansowali się na przyjaźni z nią. Biskup Tadeusz Pieronek też nie biega po studiach telewizyjnych, aby obronić uwięzionej. No cóż, po raz kolejny polityczne geszefty z Petro Poroszenką i innymi oligarchami stały ważniejsze od praw człowieka.