Wahadłowiec Discovery wrócił na Ziemię po 15-dniowej misji na Miedzynarodową Stację Kosmiczna. O godzinie 19:01 polskiego czasu prom wyladował w bazie kosmicznej Kennedy'ego na przylądku Canaveral na Florydzie.

Za sterami promu jako dowódca, po raz drugi w historii zasiadła kobieta, Pamela Melroy. Na jej prośbę przełożono pierwotny termin lądowania z nocy na dzień. Ofiacjalnie dlatego, żeby nie budzić załogi wcześniej niż zwykle. Przed lądowaniem prom przeleciał z zachodu na wschód nad terytorium Stanów Zjednoczonych. NASA zdecydowała się na to po raz pierwszy od katastrofy promu Columbia w lutym 2003 roku, kiedy fragmenty wahadłowca spadły między innymi na terenie stanu Texas.

Lądowanie zakończyło najtrudniejszą do tej pory misję konstrukcyjną Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Astronauci zamontowali na orbicie moduł Harmony oraz przenieśli w nowe miejsce jeden z paneli baterii słonecznych. Załoga musiała się też zmierzyć z nieoczekiwanymi problemami. Podczas specjalnego spaceru w otwartej przestrzeni kosmicznej, astronauci naprawili rozerwany panel baterii słonecznych. W czasie jednego z wcześniejszych spacerów odkryto uszkodzenie przegubu, zmieniającego położenie innego panelu względem Słońca. Próba naprawa tego przegubu nastąpi w późniejszym terminie. Poprawne działanie obu paneli jest niezbedne, by Stacja otrzymywała zaplanowaną ilość energii elektrycznej, niezbędnej do zasilania nowych modułów stacji, które zostaną wyniesione na orbitę w ciągu najbliższych miesięcy.

Wśród siedmiu astronautów na pokładzie Discovery był Clay Anderson, który wrócił na Ziemię po ponad pięciomiesiecznej misji na pokładzie ISS. Na orbicie pozostał nowy członek załogi stacji, Daniel Tani. Zakończona misja Discovery rozpoczęła bardzo pracowity okres na Stacji kosmicznej, jej załoga ma teraz przygotować wszystko na przyjęcie europejskiego laboratorium Columbus, które wystartuje na orbitę na pokładzie promu Atlantis już 6-go grudnia.