Najnowsze wyniki badań brytyjskich i amerykańskich naukowców sugerują, że rozmiary pandemii grypy AH1N1 będą mniejsze, niż można się było obawiać. Pokazują też, że wirus atakuje cały układ oddechowy człowieka.

Naukowcy z UK Medical Research Council oraz Harvard School of Public Health podkreślają jednak, że służby medyczne nadal jednak powinny być w pełnej gotowości. Konieczne jest zwracanie szczególnej uwagi na osoby z grup ryzyka, kobiety w ciąży, chorych na astmę, osoby z obniżonym poziomem odporności.

Z kolei dzięki badaniom prowadzonym przez ekspertów National Institutes of Health oraz New York City Office of Chief Medical Examiner wiemy już więcej o tym, jak wirus AH1N1 atakuje nasz układ oddechowy. Analiza 34 przypadków śmiertelnych zachorowań, do których na wiosnę i w lecie doszło w rejonie Nowego Yorku pokazuje, że wirus atakuje cały układ oddechowy, nie tylko górne drogi, ale także płuca. Podobnie było w przypadku poprzednich wirusów pandemicznej grypy w latach 1918 i 1957. Dlatego u osób z obniżoną odpornością wirus AH1N1 może być tak niebezpieczny. Ponad 90 procent zmarłych miało jednak już w chwili zapadnięcia na grypę kłopoty z sercem, czy układem oddechowym. Zaskakująco dużo, bo ponad 70 procent cierpiało na otyłość. Badania, opublikowane na łamach czasopisma "Archives of Pathology & Laboratory Medicine" potwierdzają, że inaczej, niż w przypadku grypy sezonowej, ta pandemiczna jest najgrożniejsza dla dzieci i osób w średnim wieku.