W Krakowie na nieformalnym zjeździe spotykają się dziś i jutro ministrowie obrony państw NATO. Mają dyskutować przede wszystkim o dalszym przebiegu misji Sojuszu w Afganistanie, nikt nie ma watpliwości, że ta misja w istotnym stopniu zdefiniuje kształt Paktu w XXI wieku.

Polska jest w NATO od 10-ciu lat. Wejście do Paktu było spełnieniem naszych marzeń. Wydawało się ostatecznym zapewnieniem naszego bezpieczeństwa. W NATO czujemy się tak dobrze, że wielu z nas wręcz przestało się tym interesować. Niestety, świat przed 10-ciu laty był inny. Szybko się zmienił. Krótko po rozszerzeniu, Sojusz rozpoczął wojnę o Kosowo i nagle po raz pierwszy od II wojny światowej staliśmy się stroną zbrojnego konfliktu. Po 11. września 2001 roku po raz pierwszy trzeba było włączyć się w wypełnianie Artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego. Bronić sojusznika, zagrożonego z zewnątrz. I to jakiego sojusznika, Stanów Zjednoczonych. To nam się wcześniej nie mieściło w głowie.

Właśnie z tego powodu nadal jesteśmy w Afganistanie. Do Iraku pojechaliśmy na własne życzenie, ale misja w Afganistanie to nasz obowiązek. Nasi żołnierze pełnią misję w trudnym rejonie kraju, polski rząd nie nałożył żadnych ograniczeń na mozliwość ich udziału w działaniach zbrojnych. Pytanie, czy Sekretarzowi Obrony USA uda się przekonać innych sojuszników, by wysłali wiecej żołnierzy, a tych którzy są skierowali w rejony, gdzie będa musieli walczyć, to pytanie numer jeden tego szczytu, w sumie jednak pytanie... retoryczne. W obliczu kryzysu Europa nie bedzie się spieszyć z dosyłaniem dalszych zołnierzy, a Niemcy, którzy mają liczny kontyngent na relatywnie bezpiecznej północy Afganistanu, raczej nie wyślą ich do walki.

A jednak to właśnie w obliczu kryzysu finansowego, w obliczu rosyjskiej polityki odzyskiwania wpływów, pytanie, czy w NATO wiecej jest wciąż idei "wszyscy za jednego", czy już raczej "ratuj się kto może", ma podstawowe znaczenie. Podczas kwietniowego szczytu Sojuszu bedzie opracowywana nowa strategia Paktu. Od tego, jak dobrze uda się zdefiniować zagrożenia i jak precyzyjnie ustalić metody reagowania na nie, zależy, czy zwykli obywatele znów będą mogli o NATO zapomnieć.

Na temat przyszłości NATO rozmawiałem też z profesorem Andrew Michtą, amerykańskim ekspertem Europejskiego Centrum Badań nad Bezpieczeństwem. Zapytałem między innymi, czy NATO w obecnej postaci jest zdolne do reagowania na rózne zagrożenia, nie tylko militarne, ale na przykład energetyczne: