Nie, nie... Nie ze względu na żadne powiazania z mafią hazardową, ani poddawanie się działaniom lobbingowym szemranych biznesmenów. Wszystko wskazuje na to, że Julia Pitera o całej sprawie nie miała bladego pojęcia. I właśnie dlatego poda się do dymisji.

Nie, nie... Nie dlatego, że nie potrafiła wykryć podejrzanych powiązań swoich partyjnych i rządowych kolegów, nie od dziś przecież wiadomo, że ich wykrycie wymaga nieco bardziej zaawansowanych działań, niż przegląd porannej prasy.

Julia Pitera poda się do dymisji, bo teraz lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej zdaje sobie sprawę, że jest nikomu niepotrzebna.

Opinie o tym, że minister Pitera niczemu pożytecznemu nie służy, opozycja formułowała już po słynnej sprawie "dorsza", ale kto by tam wierzył opozycji. Dwa lata sprawowania urzędu pokazały obywatelom, że pełnomocnik rządu ds. opracowania programu zwalczania nadużyć w instytucjach publicznych, nadal niczego nie opracował. Najnowsza afera "hazardowa" pokazała nie tylko obywatelom, ale i samej Pani Minister, ze nawet Premier jej nie potrzebuje. Nic nie wskazuje na to, by po rozmowie z Mariuszem Kamińskim, Donald Tusk choćby przez chwilę zastanowił się, czy nie skonsultować tych rewelacji ze "swoim człowiekiem od korupcji". Skonsultował je po prostu ze "swoimi ludźmi". Pani minister do walki z korupcją, która o takiej sprawie dowiaduje się z gazet musi czuć się nieszczególnie, może nawet powątpiewać w sens swojego urzędu i rzeczywiste powody, dla których została powołana. Pewnie trudno bedzie to na dłuższą metę znosić. Stąd trudna do opanowania chęć dymisji. Szczerze współczuje i... życzę powodzenia na nowej drodze życia.

PS. A może to wszystko nieprawda, może premier natychmiast po rozmowie z Kamińskim wezwał do siebie Piterę i razem opracowywali strategię postępowania... Hm, jeśli tak, Julia Pitera jest rzeczywiscie człowiekiem, który potrafi trzymać jezyk za zębami...