Harmonijna muzyka to przyjemność nie dla uszu, ale dla mózgu - twierdzą rosyjscy i włoscy fizycy. Ich doniesienia publikuje w najnowszym numerze czasopismo "Physical Review Letters". Wynika z nich, że w kontaktach z muzyką uszy są jednak tylko pośrednikiem.

Od czasów starożytnych wiedziano, że dźwięki o odpowiednich częstotliwościach mogą być przyjemne dla ucha. Do tej pory nie było jednak jasne, czy harmonijne dźwięki wywołują u nas pozytywną reakcję ze względu na to, jak interferują w powietrzu i jak potem oddziałują na nasze uszy, czy też decydujące znaczenie ma sposób, w jaki opracowuje je nasz mózg.

Badania naukowców z Uniwersytetów w Palermo i w Niżnym Nowgorodzie sugerują, że tajemnica tkwi jednak głębiej, niż w naszym uchu. Ich zdaniem harmonijne dźwięki wywołują rytmiczną aktywność neuronów w rejonie kory słuchowej, która jest źródłem odczuwanej przez słuchacza przyjemności.

Te wnioski to dzieło fizyków, którzy sprawdzili je na matematycznym modelu tego zjawiska, pora teraz na neurofizjologów, którzy przeprowadzą doświadczenie na prawdziwych neuronach. Prędzej, czy później usłyszymy, czy wyniki jednych i drugich pozostaną w harmonii.