Dziś Fakty z Twojego Miasta goszczą w pomorskim Gniewie. Kilkutysięczne miasteczko leży na skraju pojezierza Kociewskiego, w widłach, jakie tworzą Wisła i uchodząca do niej rzeka Wierzyca. To jedno z nielicznych miast, które mogą szczycić się własnym oddziałem… husarii.

Oficjalnie rotmistrzem tej Chorągwi Husarskiej jest Marszałek Województwa Pomorskiego. Porucznikiem husarskim, na co dzień dowodzącym grupą, jest natomiast kasztelan gniewskiego zamku, Jarosław Struczyński.

Husarze działają od 2004 roku. Spotykają się regularnie - co miesiąc. Podczas spotkań nie tylko ćwiczą z końmi, ale też skupiają się na wiedzy teoretycznej i wspólnej zabawie wraz ze swoimi rodzinami.

Co roku gniewska Chorągiew Husarska bierze udział w rekonstrukcji historycznej "Bitwy Dwóch Wazów", organizowanej na pamiątkę bitwy pod Gniewem z 1626 roku.

Husarze brali też udział w podobnych rekonstrukcjach, między innymi pod Kamieńcem Podolskim oraz na Ukrainie: pod Korsuniem i w Dubnie. Mogą pochwalić się też udziałem w krakowskiej inscenizacji z okazji 325 rocznicy "Victorii Wiedeńskiej". W tym roku także brali udział w obchodach 330 rocznicy polskiego zwycięstwa. 

Co ciekawe, każdy chętny, może zostać członkiem Chorągwi. Musi jednak spełnić kilka warunków. Kandydat musi godnie zaprezentować się przed husarskim porucznikiem i uzyskać jednogłośną akceptację innych członków grupy. Zgodnie z dawnym obyczajem do służby musi zgłosić się też... z własnym koniem i orężem. 

Musisz mieć panie jeno własnego konia, uzbrojenie, kilku pachołków, trochę czeladzi. Sprawa otwarta - powiedział nam Jarosław Struczyński.