"Największe szanse na popełnienie zbrodni doskonałej ma osoba, która ma know-how. Jest na tyle inteligentna, że jest w stanie poznać tajniki pracy policji i zasady, które rządzą śledztwem. Dla mnie zbrodnia doskonała to taka, gdzie jak sprawca popełnia przestępstwo, to jest na 100 proc. pewny, że policja go nie wykryje" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, prof. Monika Całkiewicz z Katedry Prawa Karnego Akademii Leona Koźmińskiego. Monika Całkiewicz jest autorką książki pt. "Zbrodnia prawie doskonała". Jej zdaniem "jest widoczna tendencja do ukrycia zwłok i uniemożliwienia ich identyfikacji". Gość RMF Classic zaznacza, że najlepiej przygotowani sprawcy mogą próbować mylić policję co do charakteru zdarzenia, pozorować pewne rzeczy, ale "większość sprawców próbuje się zabezpieczyć przed pozostawieniem śladów, ale niekoniecznie sugerować, że doszło do czegoś innego, niż zabójstwo". Pani profesor pytana o błędy wymiaru sprawiedliwości w wykrywaniu sprawców odpowiada: "Znam przypadki, kiedy podejrzanego przesłuchano zbyt późno".

Tomasz Skory: Bardzo trudno dzisiaj znaleźć pani książkę wydaną parę tygodni temu "Zbrodnia prawie doskonała" - stąd właśnie pomysł, aby o tym porozmawiać. To podkreślenie - zbrodnia "prawie" doskonała - ma pełnić budującą rolę, ale nie jestem pewien, czy to prawdziwe określenie. Doskonałej zbrodni - zabójstwa, bo o nim rozmawiamy - nie ma?

Monika Całkiewicz: To zależy od definicji. Jeżeli przyjmiemy, że zbrodnia doskonała to taka, gdzie policja przegrała ze sprawcą, nie potrafiła go wykryć... Na swój sposób jest to zbrodnia doskonała. Dla mnie zbrodnia doskonała jest niemożliwa do wykrycia. Sprawca popełniając przestępstwo jest na 100 proc. pewny, że go policja nie wykryje i takiej zbrodni nie ma.

To logicznie jest dość dyskusyjne. Skoro nie wiemy, że to zbrodnia, to skąd możemy wiedzieć, że została wykryta bądź nie? Tak naprawdę w statystykach wykrywania zbrodni - taka zbrodnia nie figuruje.

Niekoniecznie. Rzeczywiście sprawcy w różny sposób próbują manipulować. Nie jest tak, że nie są zdolni, żeby pograć na nosie policji. Robią to w różny sposób. Ci najlepiej przygotowani do popełnienia przestępstwa mogą próbować mylić policję - co do charakteru zdarzenia. Sugerować, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, pozorować pewne rzeczy na miejscu zdarzenia - policja może być wprowadzona w błąd. Ale większość sprawców, którzy przygotowują się do popełnienia przestępstwa, robi zupełnie inaczej - próbuje zabezpieczyć się przed pozostawieniem śladów. Niekoniecznie sugerować, że doszło do czegoś innego niż zabójstwo.

Co wiemy o sposobie działania sprawców zabójstw wyrafinowanych? Większość polskich zabójstw jest stosunkowo prymitywna - połowa pod wpływem alkoholu. Zresztą połowa ofiar to też osoby pod wpływem alkoholu - najczęściej znające się nawzajem. Polska norma, standard - nie wiem, czy można mówić "norma" w odniesieniu do zabójstwa, ale skoro one istnieją to pewnie tak. Co wiemy o tych bardziej wyrafinowanych?

Jest dokładnie tak, jak pan powiedział - sprawca na ogół nie przygotowuje się do popełnienia przestępstwa. Mamy spięcie sytuacyjne, różnice poglądów, jeśli do tego dochodzi alkohol - trudniej zachować kontrolę, dla niektórych osób jest to wręcz niemożliwe. Jeżeli chodzi o sprawców, którzy planują, przygotowują się do popełnienia przestępstwa - ich sposób działania bywa inny. Są to sprawcy, którzy starają się ukryć zwłoki - ciężar przesuwa się na czynności, które nazywamy post sprawczymi, po dokonaniu zabójstwa.  Widoczna jest tendencja do ukrycia zwłok, uniemożliwienia identyfikacji albo przynajmniej opóźnienia wykrycia.

Co powoduje obniżenie skuteczności ścigania, bo i ślady są nieco zatarte itd. Mądrze się, bo znam - jak większość słuchaczy zapewne - przypadki zabójstw raczej z ekranów. Pani je zna od strony stwierdzania i ściągania sprawców jako prokurator. Czym się "real" różni od rzeczywistości filmowej? Mam wrażenie, że głównie natłokiem bodźców i danych. Realizatorzy filmowi pokazują nam rzeczy istotne, a inne pomijają. Prokurator wchodzi na miejsce zbrodni i ma mnóstwo śladów do przebadania, a większość prowadzi w kszaczory...

Byłam prokuratorem, więc znam praktykę i wiem jak wygląda postępowanie w sprawach dotyczących zabójstw. To co pokazują filmy, niewiele ma wspólnego z rzeczywistością - ale jest usprawiedliwione. Oczywiście gdybyśmy chcieli pokazywać zwykłą polską zbrodnie - któryś kolejny odcinek serialu by nas po prostu znudził. Stąd potrzeba dynamiki, wprowadzania sprawców super inteligentnych, którzy są w stanie policję przechytrzyć i powodują, że serial czy film kryminalny ogląda się z dużym zainteresowaniem.

A trafiła pani kiedykolwiek w Polsce na ślad, cień prof. Jamesa Moriarty'ego - Napoleona zbrodni, geniusza zła. Kogoś kto w jakimkolwiek stopniu przypominał taką bardzo wyrozumowaną postać?

Oczywiście są tacy przestępcy - nie tylko zabójcy - którzy są w stanie bardzo dobrze przygotować się do popełnienia przestępstwa. Największe szanse na popełnienie doskonałej zbrodni czy przestępstwa ma osoba, która - jakkolwiek brzydko to zabrzmi - "know how". Jest na tyle inteligenta, aby poznać tajniki pracy policji i pewne zasady procesowe, kryminalistyczne, które rządzą śledztwem.

Wykorzystać błędy prowadzących śledztwo, ale jakie? Pewnie pani nie będzie chciała zbyt chętnie przyznawać, że są błędy. Ale jakieś kardynalne? Przeczytałem o przypadku policjantów, którzy przepchnęli nieszczęsne zwłoki pływające w rzece na terytorium innego powiatu, żeby się pozbyć kłopotu - co wzbudziło w tym powiecie, w którym się zwłoki znalazły duże zastanowienie, skąd te ślady drąga na ciele...

Inne przykłady niekompetencji policji? Czy stosuje się taktykę "dobrego i złego policjanta"? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl