Czym jest Gwiazda Betlejemska? "Są pomysły z koniunkcjami planet. Ponad 2 tys. lat temu były widoczne koniunkcje planet, jak Jowisz, Mars i Saturn. One były bardzo blisko siebie na niebie i mogły budzić jakieś zdziwienie. Sprawiały wrażenie, że są jedną gwiazdą. Kolejna z wersji mówi o kometach. Być może była jakaś kometa" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, astronom z Centrum Nauki Kopernik Mateusz Borkowicz. "Być może była to kometa jednopojawieniowa, która uderzyła w Słońce" - dodaje Borkowicz. "Być może było to coś, czego jeszcze nie potrafimy wytłumaczyć. Może nie powinniśmy tego odzierać z całej magii" - uważa astronom.

Tomasz Skory: Wchodzimy oto w czas, kiedy dzieciaki na widok kolejnej szopki, czy wystawy w sklepie, zaczynają pytać - "tato, a co to jest ta Gwiazda Betlejemska?". Spora część z nas ma poważne problemy z wyjaśnieniem, co też to takiego. Astronomowie wiedzą pewnie, co to takiego. Co to takiego?  

Mateusz Borkowicz: To trudne pytanie, bo dalej nie wiemy, co to takiego. Można się jedynie domyślać. Są pomysły z koniunkcjami planet. Ponad 2000 lat temu widoczne były koniunkcje takich planet jak Jowisz i Mars czy Jowisz, Mars i Saturn. Te planety były bardzo blisko siebie na niebie, czyli koniunkcje planet. I przez to mogły budzić jakieś zdziwienie, zdumienie.

Ale co - "zlepiły" się na niebie i sprawiały wrażenie, że są jedną gwiazdą?

Tak, że są jedną gwiazdą, co przyprawiało naprawdę o zdziwienie dawnych ludzi i to ich intrygowało. Być może - to jest jedna z wersji. Druga mówi o kometach, być może była jakaś kometa. Z tego co wiemy, 2000 lat temu żadna z najjaśniejszych komet nie mogła się pojawić na niebie, przynajmniej z tych, które cyklicznie pojawiają się w pobliżu Słońca. Być może była to kometa, która była jednopojawieniowa, czyli po prostu zbliżyła się do Słońca, była widoczna, no i uderzyła w Słońce, przy czym nie ma po niej już śladu. To też jedna z wersji historii. Czy była to może Supernowa. W takim razie poszukajmy miejsca, gdzie mogła rozbłysnąć taka Supernowa. Tam powinna być mgławica, która jest pozostałością po wybuchu gwiazdy. Jednak w tamtym miejscu nic nie udało się zauważyć.

Może przez to, że minęło już 2000 lat, to ta mgławica się rozwiała.

Tym bardziej mgławica rozwinęłaby się na tyle, że byłaby doskonale widoczna i tym bardziej można by wyliczyć, kiedy Supernowa faktycznie mogłaby tam wybuchnąć.

Był to jasny obiekt astronomiczny, który, przypomnijmy - według Biblii miał doprowadzić Mędrców ze wschodu do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa w Betlejem. Czyli z jakiegoś kierunku do jakiegoś kierunku musiało to coś dążyć. W Ewangelii św. Mateusza czytamy: "a oto gwiazda, którą widzieli na wschodzie, szła przed nimi aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali". Z tego opisu da się wywnioskować, że to pewnie kometa, bo gdyby to był bolid... a zaraz, czy kometa nie przemknęłaby tak po prostu?

Kometa jest zjawiskiem, które trwa raczej przez kilka dni, kilkanaście, albo kilka tygodni. Nie jest to tak szybkie zjawisko jak bolid czy meteor. Przypomnijmy, że bolid to po prostu jasny meteor, chwilowe zjawisko, a więc nie mógł to być on. Kometa - i tutaj rodzi się problem, bo kometa dawniej... był to zwiastun nieszczęścia, zwiastun nadejścia złych czasów, zwiastun różnych zagrożeń czy klęsk żywiołowych.

To nie pasuje do kulturowego postrzegania komety, bo wtedy najwyraźniej oni, z resztą tak czytamy w Biblii u Mateusza, bardzo się uradowali. To nie pasuje.

Dokładnie. I takie moje spostrzeżenie - być może za bardzo przykładamy współcześnie wagę do naukowego wyjaśnienia różnych zjawisk, być może, jeśli chodzi o Gwiazdę Betlejemską, było to coś, czego jeszcze nie potrafimy wytłumaczyć. Być może, nie powinniśmy tego odzierać z całej tej magii.


Jakie inne, kulturowe znaczenie może mieć Gwiazda Betlejemska? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl