"Gdybyśmy nie zdecydowali się wtedy, żeby z Zachodu sięgać po religię, państwowość, to być może sięgnęlibyśmy na południe lub na wschód, i tego bym nie zalecał. To było najlepsze, co mieliśmy" - mówi o Chrzcie Polski gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic Jacek Santorski - psycholog, psychoterapeuta i buddysta. Jego zdaniem "tysiąclecie chrztu było niesłychanym wyzwaniem dla Gomułki, żeby zabrać Kościołowi to święto, a dziś proszę - rządzący i Kościół razem". Santorski uważa, że z perspektywy współczesnej psychologii można powiedzieć, że "w chrześcijaństwie zaszyte są spore ryzyka związane z zarządzaniem sobą". "Na takim poziomie reaktywnym, bezmyślnym, chrześcijaństwo może nas prowadzić do zakłamania, hipokryzji, rozdzielenia gestów powierzchownych od rzeczywistości. Ale nie musi tak być" - mówi gość RMF Classic.

Tomasz Skory: Mija właśnie 1050 lat od czasu, kiedy Polska weszła do świata chrześcijaństwa, gdzie zajęła dość istotne miejsce, nie ukrywajmy, ale gdyby można było wrócić 1050 lat wstecz a pan byłby członkiem rady konsultacyjnej przy Mieszku I?

Jacek Santorski: To podobnie by mnie nie słuchali, jak w tej radzie, w której byłem...

A czego by nie słuchali? To znaczy doradzałby pan przyjęcie chrztu, czy raczej zachowanie godności wyznawców pogańskich kultów, suwerenności, oparcie się potędze mocarstwa i rozwiązywanie problemów we własnej sprawie?

Podobnie jak w tej radzie, w której niedawno byłem, zachęcałbym do wewnętrznych konsultacji, do dobrej komunikacji z potencjalnymi konsumentami tych decyzji. Tak, żeby to nie była decyzja arbitralna.

Demokracje pan wśród Polan chciałby zaszczepiać?

Dobre systemy totalitarne też oparte są na wewnętrznych konsultacjach.

Tylko że w wąskim kręgu dość...

Czasem nawet warto wiedzieć, jak wszystkie grupy religijne odniosą się do konkretnej decyzji sułtana, dlatego tam decyzje długo są podejmowane, bo wewnętrzne konsultacje to nie znaczy, że decyzja jest potem wypadkową tych konsultacji, ale że się je uwzględnia. Sułtan ma kontakt z rzeczywistością.

Przynajmniej wie, co robi.

Tak a propos sułtana - ja myślę, że gdybyśmy nie zdecydowali się wtedy, żeby raczej z Zachodu sięgać po nie tylko religię, ale to, co za tym idzie...

...zakotwiczać swoją państwowość na Zachodzie.

Pewnie wtedy, być może sięgnęlibyśmy gdzieś na południe lub na wschód i tego bym wtedy chyba nie zalecał.

...ów.

To było najlepsze, co mieliśmy, co nie znaczy, że bardzo dobre.

Zadałem takie dość powikłane może pytanie - nawiązując do współczesności...

To podobnie, jak ze współczesnym kapitalizmem i demokracją. Wiadomo, że rozwiązania raczej w kryzysie w tej chwili, ale lepszych nie było i dobrze, żeśmy po nie 25 lat temu sięgnęli. 

Ale germański cesarz Otton dzisiaj może być uznawany za rodzaj skrzyżowania Angeli Merkel z panem Schulzem czy Jean-Claudem Junckerem...

Przeczytałem dzisiaj na Twitterze, że Janusz Palikot zarzuca któremuś z polskich władców, że był biseksem i miał dziwne kontakty...

So what? Co z tego?

Co z tego? Że pan Janusz Palikot może zaistnieć...

Trzymam się tej analogi, bo w tej analogii: do chrześcijaństwa parliby euroentuzjaści, skoro to cesarstwo miałoby być odpowiednikiem UE a za pogaństwem byliby eurosceptycy i wszystko to by pasowało, gdyby nie to, że dzisiaj 1050-lecie Chrztu Polski świętują właśnie ci eurosceptycy, zaczerpnięci z tej analogii - trochę dziwne nie?

Gdyby szukać jeszcze jakichś takich historycznych analogii, ale sięgnąć nie 1050 a 50 lat wstecz - bo pan nie pamięta, ale ja tak - że 1000 szkół na 1000-lecie, mnie to ekscytowało, miałem kilkanaście lat wtedy. Proszę zwrócić uwagę, że 1000-lecie Chrztu Polski było niesłychanym wyzwaniem dla Gomułki, żeby zabrać Kościołowi to święto.

...i stąd pomysł 1000 szkół na 1000-lecie.

...i stąd wymyślono jedne z ciekawszych społecznie akcji. Zrobili, co mogli, żeby zabrać tę uroczystość i tę historię Kościołowi. A dzisiaj - proszę bardzo - rządzący i Kościół razem. I możemy jednym tchem mówić o 1000-leciu plus 50 zarówno polskiej państwowości jak i polskiego chrześcijaństwa, więc jesteśmy bardziej tu spójni i zintegrowani.

To prawda, ale czy polskie chrześcijaństwo to nie jest chrześcijaństwo trochę dziwne, bo zasada "miłujcie nieprzyjacioły wasze", wybaczanie - powiedzmy otwarcie - nie są u nas dominującym nurtem tej religii...

Trudno nas porównywać też do innych, ale tak na wschód od Łaby zostaliśmy zawsze kilkaset lat, jeżeli chodzi o różne formacje i przemysłowe i organizacji, trochę bardziej do tyłu, niż na zachód od Łaby. Tam też w chrześcijaństwie mamy różne nurty, my jesteśmy bardzo katoliccy, tam protestantyzm najlepiej zadziałał.

...protestantyzm przede wszystkim.

Co wiąże się z tym, że my możemy przyjmować bardzo wiele przesłań i przekazów religijnych w sposób taki raczej uroczysty i powierzchowny niż z głębokim zrozumieniem.

Powierzchowne chrześcijaństwo? Jak tego uniknąć? Przeczytaj całą rozmowę na
www.rmfclassic.pl