"Dezorientacja powoduje, że człowiek może się znieczulać na wszelkie źródła informacji. Jesteśmy w fazie fragmentaryzacji społecznej. To bardziej prymitywny mechanizm obronny" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, psychoterapeuta i psycholog społeczny Jacek Santorski. Dodaje, że "fragmentaryzacja oznacza, że szykuje się rozpad osobowości, staje się niewolnikiem bodźców i reakcji". Gość RMF Classic opowiada również o pewnym eksperymencie psychozoologów. "Jest kogut gotów do przedłużenia gatunku i wpuszczają mu jedną atrakcyjną kurę. Wtedy on wie, co robić. Jak wpuszczą mu 2 atrakcyjne kury, to kogut jest za głupi, żeby ustalić kolejność i zaczyna dziobać ziarno" - mówi Santorski. Dodaje, że tak samo może być z nami, kiedy źródła informacji we współczesnym świecie są tak różne.

"Dezorientacja powoduje, że człowiek może się znieczulać na wszelkie źródła informacji. Jesteśmy w fazie fragmentaryzacji społecznej. To bardziej prymitywny mechanizm obronny" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, psychoterapeuta i psycholog społeczny Jacek Santorski. Dodaje, że "fragmentaryzacja oznacza, że szykuje się rozpad osobowości, staje się niewolnikiem bodźców i reakcji". Gość RMF Classic opowiada również o pewnym eksperymencie psychozoologów. "Jest kogut gotów do przedłużenia gatunku i wpuszczają mu jedną atrakcyjną kurę. Wtedy on wie, co robić. Jak wpuszczą mu 2 atrakcyjne kury, to kogut jest za głupi, żeby ustalić kolejność i zaczyna dziobać ziarno" - mówi Santorski. Dodaje, że tak samo może być z nami, kiedy źródła informacji we współczesnym świecie są tak różne.
Poranny gość Dania do Myślenia /Kamil Młodawski /RMF FM

Tomasz Skory: Żyjemy sobie w świecie, w którym jak twierdzi spora grupa psychologów, jedyne wspólne doświadczenia, jakie mamy, pochodzą z mediów. Cała reszta się rozjeżdża na doświadczenia własne itd. To wszystko musi się składać na kształtowanie nas jako ludzi, jednostek społeczeństwa. Ogólnie szczerzej: wspólnie mamy tylko te wiadomości, newsy, które pokazują życie publiczne takie, jakie ono być może jest, być może jest to obraz przekształcony... Jak nas to układa, co nam to robi w głowie?

Jacek Santorski: Możemy sobie tu, w tym studio w Warszawie, nie zdawać sprawy z tego, że nie wiem jak, ale znakomita większość społeczeństwa ma w tej chwili w domu jeden telewizor, jeden ekran i tam jedne wiadomości. To są albo TVP albo TVP Info i te osoby nie mają żadnego dysonansu. Tam zadbano o to, żeby obraz świata był jednoznaczny, spójny wewnętrznie, chociaż nie spójny z rzeczywistością.

W każdej z tych stacji spójny wewnętrznie, ale tylko w obrębie tej stacji.

Ja jeżdżę bardzo dużo po Polsce z uwagi na różne formy consultingu, wykładów. W 40 proc. polskich hoteli, zwłaszcza takich trzygwiazdkowych, nie ma TVN nawet, po prostu jest jedno źródło. Natomiast "ci" - młodzież, ludzie w ośrodkach wielkomiejskich, mają inny problem, inne wyzwanie. Nagle się okazuje, że jakaś telewizja i jakiś internet pokazują czasem, właściwie wykluczające się obrazy rzeczywistości. Na jednym wynika, że się zebrało 50 tys. osób, a na drugim wynika, że 5 osób. Z jednego wynika, że przyszedł spontanicznie, a z drugiego, że ktoś go zmanipulował. Z jednego wynika, że ktoś demontuje prawo, a z drugiego, że ktoś nareszcie, nie dość, że naprawia, to je tworzy. I wtedy to może być... to jest inny rodzaj niebezpieczeństwa. Ponieważ tego rodzaju dezorientacja, powoduje, że człowiek może się po prostu znieczulać na wszelkie źródła i wchodzić w pozycje. Młody - pewnie w jakąś taką anarchistyczną, jakieś inne obojętności. Okrutni psychozoolodzy robili kiedyś takie eksperymenty: jest kogut gotów do przedłużenia gatunku i wpuszczają mu jedną atrakcyjną kurę.To wtedy on wie co robić, ale jak wpuszczą mu dwie atrakcyjne kury, to kogut jest za głupi, żeby ustawić kolejność i zaczyna dziobać ziarno. Mimo tego, że te świetne laski, dwie wokół niego, stroszą pióra.

Kretyn.

Więc podobnie może być z nami, kiedy te źródła są tak różne, że możemy zacząć robić jakąś trzecią rzecz, być może idiotyczną.

Zastanawiałem się, spodziewałem się odpowiedzi, że to dewastuje nasz niemal porządek świata, ten dysonans, a pan mówi, że jeśli dewastuje, to może w ogóle nie będziemy zainteresowani porządkiem.

Psychoterapia, którą się zajmowałem ćwierć wieku temu przez ćwierć wieku, mówi o tak zwanych mechanizmach obronnych. Człowiek zanim zwariuje, to ma takie różnego rodzaju filtry, które upraszczają, zniekształcają rzeczywistość. Jak ten kogut, zamiast mieć dylemat, którą z nich wybrać, on po prostu dzióbie ziarno. My mamy dziesiątki tych mechanizmów obronnych, przy pomocy których sobie czemuś zaprzeczamy, racjonalizujemy. Albo ostatecznie ustalamy jedyne źródło jako jedyne właściwe i wtedy też nie ma dylematu.

No właśnie, ci, którzy ustalają sobie to, co chcą, poza bałaganem tym wspólnym, tym dysonansem, mają też rozjeżdżające się kompletnie wizje świata. Żyjemy w kraju, w którym na przykład prawnicy w dużej części uważają, że żyjemy w kraju bezprawia - dość osobliwe. Hodowcy koni uważają, że trzeba wywozić konie z Polski. Ekolodzy, że trzeba się przykuć do drzewa w puszczy i walczyć z Ministerstwem Środowiska - też jakiś absurd, groteska. Zwolennicy rządu śmieją się z komunistów i złodziei... Rozpad społeczny?

Fragmentaryzacja - póki co - społeczna... Są prawnicy, którzy są gotowi powiedzieć: "nareszcie mogę się wykazać", uzasadniając i racjonalizując takie inne rozwiązania. Ja bym raczej mówił, że póki co, jesteśmy w fazie fragmentaryzacji społecznej. To jest też, z punktu widzenia analogii, to już taki bardziej prymitywny mechanizm obronny. Bo człowiek broniąc się przed dysonansem, przed napięciem, najpierw zaczyna tylko przypisywać innym swoje uczucia, sam ich nie ma. Tak zwana projekcja albo zaprzecza. Fragmentaryzacja to już znaczy, że się szykuje rozpad osobowości. Ale jeszcze nie ma. Po prostu w jednej sprawie mam jeden pogląd, w jednej drugi, nie zwracam uwagi na to, że one się wykluczają. Staję się takim trochę niewolnikiem bodźców i reakcji.

A czy jedność docierających do nas bodźców, jakaś taka koherentność, spójność ich, to jest w ogóle jakaś wartość, którą warto hodować? Czy może po prostu taka jest naturalna kolej rzeczy, ta fragmentaryzacja? Będziemy się rozjeżdżać, będziemy dzielić na grupki i tyle. Powstrzymywać to czy nie?

Powiedziałbym tak: takie rzeczy i tak trudno regulować. Natomiast optymistycznie na to patrząc, można myśleć, że budzi się coraz więcej osób, które jednak nie są przedmiotem tego procesu, tylko podmiotem. I ktoś sobie powie: "dobrze, ja będę szukał informacji, będę integrował." To będzie, tak jak mówiliśmy tutaj kiedyś, trochę pół żartem pół serio, że 4 proc. populacji myśli, do siedmiu. Niech będzie te 7 proc. ludzi, którzy jednak selekcjonują informacje. Najpierw ogarniają całość, potem z tego coś wybierają, ustalają swój pogląd, potem z kimś się dzielą.

Ale to jest utrudnione ze względu na działania, pewne działania władzy publicznej, powiem szczerze. Słyszeliśmy już jakiś czas temu ze strony prezydenta, że my jesteśmy lepsi, on są gorsi w sytuacji publicznej. Prezes zwany kierownikiem dobrej zmiany...

Czasem mówią po prostu, że inny sort. Ja to wolę, bo nie wiadomo kto jest lepszy, a kto gorszy. Ale na pewno inny sort, też można tak pół żartem, pół serio powiedzieć.

To jest świadome prowadzenie, nie tylko akceptowanie, tylko prowadzenie...

Natomiast nasza dyskusja może przestanie być adekwatna, bo coraz poważniej słyszę o prywatyzacji wszystkich mediów prywatnych?

Prywatyzacji wszystkich mediów prywatnych?

Tak, po prostu będzie jeden tylko głośnik, z którego będzie się naprawdę już jedyna prawda wydobywała, Nie będzie już żadnych problemów, wszyscy się uspokoją. Nie będzie żadnych problemów w społeczeństwie.

Nie, tak to nie będzie. Jeszcze tylko jedna uwaga...

Będziemy siedzieć w dobrym państwowym radio. Nazywa się byłe RMF.

Odpukać w jakiś... odpukujemy. Dramatyczne jest dość...

Pojedziemy wtedy do jakiegoś innego kraju i będziemy mieć radiową Europę.

Jakie wydarzenia łączą Polaków? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl