„Niepowołanie 10 sędziów przez prezydenta Andrzeja Dudę do Trybunału Konstytucyjnego sprawiło, że teraz każdy sędzia zastanawia się, czy jego życiorys i dotychczasowe orzekanie nie będzie świadczyć przeciwko niemu” – powiedział w „Daniu do myślenia” w RMF Classic konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Gość Tomasza Skorego wskazywał na główne tematy poruszane w sobotę przez Krajowy Kongres Sędziów Polskich. Zapewniał, że „sędziowie wypowiadali się nie tyle politycznie, co w obronie zasad państwa prawa i niezależności”.

Tomasz Skory: Jako przedstawiciel środowiska prawniczego jest pan bardziej zbudowany postawą sobotniego Kongresu Nadzwyczajnego Sędziów Polskich czy raczej zakłopotany - co tu dużo gadać - tym niemal jawnym przeciwstawianiem się działaniom prezydenta?

Marek Chmaj: Kongres wynika nie tyle z bezsiły, co z poczucia słuszności w środowisku sędziowskim. Popatrzymy, 1/10 sędziów przyjechała w weekend do Warszawy. Reprezentowani byli wszyscy sędziowie - sądów powszechnych, wojskowych, Najwyższego...

Wszystkie stowarzyszenia sędziowskie - to budujące.

Było to pokazaniem siły środowiska sędziowskiego. Kongres miał też bardzo merytoryczne obrady.

Dobrze, ale ja pytam o sprzeciwianie się woli suwerena, jak to się od ładnych paru miesięcy mówi, sprzeciwianie się woli prezydenta. W gruncie rzeczy do tego da się sprowadzić np. pierwsze zdanie: "W dotychczasowej historii wolnej Polski sędziowie różnych szczebli sądów i trybunałów nie byli przedmiotem tak drastycznych działań zmierzających do obniżenia ich autorytetów." Ja mam z tym zdaniem z pierwszej uchwały kłopot. Czy sędziowie nie są nieco przewrażliwieni na swoim punkcie? Cóż takiego im się stało?

Pamiętajmy, że suwerenem nie jest sejm, tylko jest naród. Dla tego suwerena sędziowie odgrywają bardzo ważną rolę, ponieważ wykonują wymiar sprawiedliwości. Sędziowie wypowiadali się nie tyle politycznie, co w obronie zasad państwa prawa i w obronie niezależności, ale też współdziałania władzy sądowniczej z władzą ustawodawczą czy wykonawczą. Bardzo wiele się zdarzyło w ciągu ostatnich paru miesięcy, poszło też mnóstwo niekorzystnych złych sygnałów, jak na przykład nowa ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, projekty ustawy. Sędziowie uznali, że muszą się wypowiedzieć. Przede wszystkim wskazywali na problem kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego i niepowołanie przez prezydenta 10 sędziów.

Wypowiedzieć się, zająć stanowisko - to jest jedno, ale sędziowie mówią wprost o upolitycznianiu się funkcji sędziego, ograniczaniu niezawisłości, wręcz zastraszaniu sędziów przez działania Andrzeja Dudy - to sędzia Irena Kamińska ze stowarzyszenia Themis. To nie jest lekka przesada?

To są bardzo gorzkie słowa. Zastraszanie - myślę, że nie.  Z niepowołaniem sędziów jest tak, jakbyśmy mieli na drucie sto wróbli. Jeżeli odstrzelimy 10, na drucie nie zostanie żaden, ponieważ reszta ucieka. Niepowołanie 10 sędziów, dość przypadkowo wybranych oznacza, że pozostali - ci, którzy chcą być powołani - przechodzą procedury w Krajowej Radzie Sądownictwa, zastanawiają się czy ich życiorysy, czy ich orzekanie w przeszłości nie będzie świadczyć przeciwko nim. Teraz każdy sędzia się boi, czy będzie powołany.

Ale sędzia nie powinien się bać, poza tym sędzia zajmując stanowisko w takich sprawach w gruncie rzeczy pakuje się w politykę. "Głos sędziów w żadnym razie nie może być traktowany jako głos polityczny" - mówi prof. Safjan. Trudno to pogodzić z treścią tych uchwał.

Tak, ale pamiętajmy, że sędzia na sali rozpraw ma zapominać o polityce. Kongres służył temu, aby podkreślić potrzebę gwarancji niezawisłości sędziowskiej i sądów. Na tym jest zbudowany fundament RP.

Jeśli przywołam słowa sędziego Bartłomieja Szkudlarka z Piotrkowa: "Jak prezes PiS dostanie kartki z naszymi uchwałami, to zrobi sobie z nich samolociki i puści do kota Fiony". To nie wygląda na przesadny objaw szacunku wobec władzy.

Rzeczywiście, chociaż prezes PiS nie sprawuje żadnej władzy publicznej - jest politykiem, jest prezesem.

To niepowołanie sędziów to jeden z powodów, dla których sędziowie wszyscy razem uznają się za zastraszanych?  To jest taki Casus belli?

Jest to bardzo niepokojący krok prezydenta, ponieważ w ten sposób prezydent pokazuje, że nominacje sędziowskie to jest tylko jego decyzja. Każda kandydatura przedstawiana prezydentowi, zgodnie z obecną interpretacją kancelarii prezydenta, może zostać utrącona.

Ale może to tak właśnie jest? Art. 179 konstytucji mówi, że sędziowie są powoływani przez prezydenta na wniosek KRS na czas nieoznaczony. Nie ma tam słowa: "wszyscy sędziowie, których KRS wskaże".

Tak, ale nie ma też słowa o tym, że prezydent może nie powołać. Ten przepis był do tej pory interpretowany w ten sposób, że prezydent ma obowiązek powołać tych sędziów, których wskazała KRS. Chyba, że - i na to wskazują konstytucjonaliści - powołanie sędziego będzie niezgodne z konsytuacją. Wtedy prezydent jako strażnik konstytucji może odmówić - np. jeśli kandydat na sędziego jest członkiem partii politycznej.

Przywołam opinie prof. Gebethnera, który w 2008 stwierdził, że gdyby prezydent nie mógł odmówić, to ten cały art. 179 byłby niepotrzebny, bo wystarczyłoby: "Sędziów powołuje KRS" i prezydenta by w tym nie było i nie byłoby problemu, a jednak taki artykuł mówiący o roli prezydenta jest w konstytucji.

Pamiętajmy o tym, że konstytucję trzeba czytać w całości, nie tylko przepisy w oderwaniu od innych przepisów i od zasad naczelnych. Pamiętajmy o tym, że konstytucja także w art. 10 zawiera przepis o podziale władz - niezależność władzy sądowniczej od władzy ustawodawczej. Prezydent nie może obsadzać samodzielnie niemal całej władzy sądowniczej. 


Jak dzisiejszy problem z Trybunałem Konstytucyjnym ma się do sytuacji z roku 2007, kiedy Lech Kaczyński także odmówił powołania 9 sędziów? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl