„Osoby cierpiące na depresję nie mają się czego wstydzić i powinny mówić otwarcie, że chorują, ale nadal społeczeństwo polskie nie jest na to gotowe. Nie ma akceptacji dla osób chorujących na dolegliwości psychiczne” – mówi gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic psycholog Anna Morawska, autorka książki „Twarze depresji”. „Depresja może dotknąć każdego z nas bez względu na wiek, płeć czy status społeczny” – zaznacza. Morawska dodaje, że 2 lata temu na renty i zasiłki dla osób cierpiących na depresję wydaliśmy 730 milionów złotych. „Oznacza to, że osoby chorujące na depresję w wielu przypadkach zostały wypchnięte z rynku pracy” – komentuje gość RMF Classic. Objawy depresji? „Obniżenie energii, utrata zainteresowania tym, co cieszyło wcześniej, myśli samobójcze i problemy ze snem – jeżeli takie objawy pojawiają się dłużej, niż 2 tygodnie, to powinniśmy się zgłosić do lekarza” – odpowiada Anna Morawska. „Warto uświadamiać, że depresja jest chorobą śmiertelną. Coraz więcej Polaków popełnia samobójstwa. Miniony rok był najgorszy w historii Polski – samobójstwo popełniło ponad 6 tys. Polaków” – mówi psycholog.

Tomasz Skory: Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wiele osób cierpi u nas na depresję. Ja sam, przyznam, byłem mocno poruszony tym, że to aż 1,5 miliona Polaków. Koszty leczenia - mniej więcej miliard złotych co roku. My niewiele o tym wszystkim wiemy, bo depresja jest wciąż uznawana za chorobę dość wstydliwą. To dobrze?

Anna Morawska: Myślę, że niedobrze. Osoby cierpiące na depresję absolutnie nie mają się czego wstydzić. Powinny mówić o tym otwarcie, że chorują. Natomiast nadal społeczeństwo polskie nie jest na to gotowe. Nie ma akceptacji dla osób chorujących na dolegliwości psychiczne.

A to jest dolegliwość psychiczna, powiedzmy to otwarcie.

Tak, depresja jest chorobą psychiczną. Natomiast osoby, które leczą się na depresję, podejmują walkę z tą chorobą, zachowują się i wyglądają zupełnie normalnie. I to warto powtarzać i podkreślać. Mam nadzieje, że o tym przekonają się państwo czytając wyznania bohaterów mojej książki "Twarze depresji" a także słuchając naszych ambasadorów kampanii "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję". To osoby ciepiące na depresję, które odnoszą sukcesy i są jak najbardziej wartościowymi pracownikami, kolegami, zachowują się normalnie.

Ale też w potocznej świadomości depresja to jest często choroba - powiedziałbym malowniczo - egzaltowanych aktorek, neurotycznych pisarzy. Słowem taka celebrycka fanaberia. Pani też pokazuje osoby znane w tej książce, które przyznają się do tego, że cierpią na depresję, niejako to potwierdzając.

Nie zgodzę się z panem, ponieważ oprócz tego, że rozmawiam w książce z osobami znanymi, to rozmawiam z osobami nieznanymi, które wypowiadają się anonimowo. Specjalnie poszłam tą drogą, żeby uniknąć odrealniania depresji, udawania, że to choroba gwiazd, wymysł, dziwactwo. Tak nie jest. Depresja jest chorobą, która może dotknąć każdego z nas, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. O tym mam nadzieje, że się państwo przekonają, czytając relacje osób również anonimowych, które nie chcą podawać swojego nazwiska, ponieważ boją się stygmatyzacji, boją się, że stracą pracę, kiedy powiedzą o swojej depresji. Nadal tak jest niestety, co pokazują chociażby dane ZUS. Dwa lata temu na renty i zasiłki dla osób cierpiących na depresję wydaliśmy 730 milionów złotych, co oznacza, że osoby chorujące na depresję w wielu przypadkach zostały zepchnięte poza margines społeczny, wypchnięte z rynku pracy.

Opiszmy mechanizm. Ktoś leczy się u psychiatry na depresję, dowiaduje się o tym pracodawca i ten ktoś zostaje zwolniony, zaczyna mu być wypłacana renta, tak?

Niestety, bardzo często tak wygląda ten schemat, że osoba dostarczy zwolnienie lekarskie od psychiatry i w tym momencie dla pracodawcy, który nie ma pojęcia, czym jest depresja, osoba ta staje się niewiarygodna. Nie wie, czego się spodziewać, czy nie zrobi jakiegoś numeru w pracy. W momencie, kiedy wraca ze zwolnienia, dostaje wypowiedzenie z pracy, zwykle bez podawania jakiś szczególnych okoliczności. Mam nadzieję, że to się zmieni.

To spróbujmy to zmienić. Proszę powiedzieć, czym jest depresja? Bo zaczęła się jesień na przykład, wszyscy miewamy chandry. Jak opisać, kiedy ta chandra przeradza się w depresję, którą należy leczyć?

Jeśli takie poważne objawy depresji, jak obniżenie energii, utrata zainteresowań tym, co cieszyło wcześniej, myśli samobójcze, problemy ze snem, utrata apetytu, utrzymują się dłużej niż dwa tygodnie, to już jest znak, że trzeba koniecznie udać się do lekarza, bo to już może być depresja. Więc objawy dłużej niż dwa tygodnie. Warto dodać, że lekarzem, do którego możemy się udać, nie musi być od razu psychiatra, jeśli mamy jakieś obawy. Wystarczy pójść do lekarza rodzinnego. Większość leków antydepresyjnych w Polsce zapisują właśnie lekarze rodzinni, którzy coraz lepiej przygotowani do diagnozowania depresji.

A jak wygląda leczenie depresji? Czy to są pigułki szczęścia? Takie farmaceutyki, które pozwalają odczuć radość życia, wrócić do normalnego stanu emocjonalnego?

Najskuteczniejszą metodą leczenia depresji jest połączenie leczenia farmakologicznego z psychoterapią. Natomiast jeśli chodzi o leki antydepresyjne, to one działają dopiero po dwóch tygodniach odkąd rozpocznie się terapia. Mniej więcej po dwóch tygodniach. W związku z tym potrzeba czasu, żeby ta terapia przyniosła efekty. Ważne są też takie objawy, jak bladość emocjonalna, leki antydepresyjne tłumią emocje. W momencie, kiedy chodzi o te złe emocje, które powodują też myśli samobójcze...

To dobrze...

Jest to wielki plus tych leków. Natomiast osoby cierpiące na depresję narzekają, że przestają je cieszyć takie ważne dla nich rzeczy, jak na przykład sukces dziecka, sukces rodzinny, zawodowy. One się uśmiechają, ale ten uśmiech jest taki odruchowy, a nie wynikający z prawdziwej radości. Ale uspokoję, że po terapii lekami chorobę tę można zaleczyć i człowiek czuje się i zachowuje normalnie. Natomiast depresja w tej chwili niestety nadal jest chorobą nieuleczalną w tym sensie, że w każdej chwili może pojawić się nawrót, po roku, po dwóch, po dziesięciu latach, tak jak w przypadku nowotworu, czy innych chorób, trzeba być czujnym do końca życia.

Jak bliscy mogą pomóc osobie cierpiącej na depresję? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl