Nieźle się uśmiałem w wieczór wyborczy oglądając TV Republikę. Medium sympatyzujące z opozycją wobec reżimu piało peany pod adresem PiS. Patrzyłem na liczby przesuwające się na "pasku" w dole ekranu, świadczące o tym, że partia Kaczyńskiego kolejny raz dostała łomot w wielkich miastach, a z głośników rozbrzmiewał chór "ekspertów", przekonujących o ogromnym sukcesie Prawa i Sprawiedliwości. Szczypałem się co i raz sprawdzając, czy śnię, a moje odczucie nierealności potwierdzała żona, śmiejąc się w głos z komentarzy, śmiejąc się przez łzy. "To jest dobry prognostyk na przyszłość" - oznajmiła dyżurna medialna socjolog z wysokości swojego autorytetu, a dziennikarze jej potakiwali. To seans hipnozy! - zawołałem.

Akurat TV Republika jest ostatnim medium w III RP, które chciałbym tu wyśmiewać i krytykować. W telewizyjnym krajobrazie kondominium to jeden z niewielu jaśniejszych dla mnie punktów. Odpoczywam od reżimowego bełkotu przekaziorów w państwie polskopodobnym, śledząc programy w prawdziwej polskiej Republice. Przejawem tego wychodzenia z kanału na wolność, jest przełączenie się z TVN24 z jej symbolem - red. Morozowskim - na telewizję, w której rej wodzi red. Moroz. Niby niewielka zmiana w nazwisku, a metamorfoza taka, jakby z pogadanki politruka wpaść na wykład przedwojennego pedagoga. Abstrahując od samej treści, to jest inna kultura i odmienna polszczyzna! To są różne czasy oraz obce kraje. 

Szydzić z opozycyjnego medium więc nie zamierzam, tym bardziej, że jego dziennikarz Jan Pawlicki został ostatnio "zwinięty", pewnie przez ruski OMON udający tylko polską policję, bo w okolicznościach wypisz - wymaluj przypominających Rosję Putina. Pawlicki relacjonował okupacyjny protest w siedzibie PKW przeciwko ewidentnym fałszerstwom wyborczym i w trakcie wykonywanej przez siebie reporterskiej roboty, aresztowały go draby w mundurach i teraz ma proces. A wszystko dlatego, że wysłannik jaśnie nam panującego Komorowskiego niejaki Komornicki przez "szczekaczkę" rozkazał wszystkim opuścić salę. Widać po tym, jak bardzo "niezależna" od prezydenta rodem z PO jest ta cała PKW! 

Zatrzymanie dziennikarza Republiki, w odróżnieniu od najścia ABW na siedzibę tygodnika "Wprost", nie wywołało głośnego protestu środowiska żurnalistów. To dla mnie znak, kto tak naprawdę może należeć do tej korporacji w III RP. Ja, mimo że też mam legitymację dziennikarską, osobiście nie utożsamiam się z tym szeroko pojętym zawodowym zbiorem. Jestem prezenterem radia RMF FM i internetowym publicystą rmf24.pl i na tym kończy się moja profesjonalna podległość. Nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego z koterią brylującą na salonach władzy. Dlatego z imienia i nazwiska podpisałem się pod protestem przeciw łapance na ludzi, którzy, tak jak ja, nie należą do BBWR - nieformalnego Bloku Bezwarunkowego Wspierania Rządu. 

Białorusinizacja i putinizacja jest już ewidentna nawet dla wielu z najbardziej odpornych i opornych na fakty odbiorców. Mimo to większość z tych, którzy dostrzegają, że z tą III RP jest coś nie tak, zachowuje się jak trzy małpki z japońskiego przysłowia. Każda z nich coś innego sobie zasłania: jedna oczy, druga uszy, trzecia usta. W naszej rzeczywistości małpa, która widzi i słyszy, co się dzieje, ze strachu boi się cokolwiek złego na strażników powiedzieć; małpa, która w końcu słyszy, co się naprawdę do niej mówi, nie chce ujrzeć związku między ludźmi a działaniami i narzeka wniebogłosy; a małpy, które w ogóle nie słuchają prawdy, gapią się przez kraty, bezmyślnie ruszają wargami i wcinają kolejnego rzuconego im z łaski zgniłego banana.

Obrażam was? Czujesz się dotknięta, Czytelniczko? A Ty, Czytelniku, poczułeś się urażony? To tylko alegoria. Po prostu kolejny raz chciałem dać do zrozumienia, że to nie mój cyrk i nie moje małpy ta cała III RP z prezydentem w rodzaju Komorowskiego, premierem w rodzaju Kopacz, marszałkiem Sejmu w rodzaju Sikorskiego, ministrami w rodzaju Schetyny, sędziami w rodzaju Rzeplińskiego, prokuratorami w rodzaju Seremeta, partiami rządzącymi w rodzaju PO czy PSL, opozycją w rodzaju SLD i Twojego Ruchu, oraz ludźmi, którzy ich popierają i głosują na nich. Moja Ojczyzna nie jest z waszego świata, bo gdyby była tu, w tym państwie, ci ludzie nigdy nie mogliby zajmować tych stanowisk, a te polityczne gangi nie śmiałyby mi się w nos.

Ludowładztwo i obywatelskość całkiem mi obrzydły po latach faktycznego zamordyzmu połączonego z totalnym dziadostwem w wykonaniu dwóch sitw zwących się Platformą Obywatelską oraz Polskim Stronnictwem Ludowym. "Lud" - podstawowa kategoria w demokracji - będzie mieć już dla mnie na zawsze cyniczną gębę totalnie skorumpowanego aparatczyka z dawnego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, otwarcie wyzywającego swój rzekomy chłopski elektorat od "frajerów" i dopisującego krzyżyki na kartach wyborczej "broszury". Z kolei epitet "obywatelski" już po wieczne czasy będzie mi przypominał o "Milicji Obywatelskiej", formacji mundurowej z rzekomo minionej epoki: PRL-u. Tak nam zdychają wyrazy w języku.

Skompromitowane słowa, zakłamany przekaz, dwulicowi ludzie na świeczniku, nieobiektywne relacje, perfidni gracze, fałszywi eksperci, hochsztaplerskie autorytety, brudne intrygi, judaszowe srebrniki, pozerzy w świecie pozorów, łachudry w drogich garniturach, blagierzy kładący lagę na wszystkim, co dobre dla narodu, mętne wody w sam raz dla narodzin społecznych mętów, przeinaczona podstawowa wiedza konieczna do wymiany władzy, otumaniająca hipnoza "antypolitycznych" spotów, obłudna troska plus kuglarskie sztuczki propagandystów zwanych pijarowcami - można długo wymieniać fenomeny pseudopaństwa, disneylandu pazłotka, krainy niby-bytu, raju w realu dla wybrańców - nierobów oraz piekła dla mas.

Zło jest w nas. Nie da się inaczej wytłumaczyć stanu, w jakim znajduje się obecna wersja Polski, z Polską prawdziwą niewiele mająca wspólnego. Zły kieruje postępowaniem większości populacji zamieszkującej terytorium od Odry po Bug, od Tatr aż po Bałtyk. Kiedy nie pomagają empiryczne, świeckie tłumaczenia, pozostaje mi interpretacja metafizyczna. Jakże inaczej wytłumaczyć polityczny fenomen Czesława Małkowskiego? Jaką inną egzegezę zastosować wobec popularności tej persony w Olsztynie? To się w głowie nie mieści, że można masowo głosować na takiego typka spod czerwonej gwiazdy i czerwonej latarni, byłego komunistycznego cenzora oskarżonego o gwałt na kobiecie. Olsztynianie, czcicie Zło?

Enty raz głosować w Warszawie na Gronkiewicz-Waltz? Nie będę tej nieudolnej działaczki przezywał "Bufetową", bo tak ją ponoć nazywają nawet jej towarzysze partyjni. Wolę mówić o odgórnie wykreowanej operowej diwie polityki, niemiłosiernie fałszującej najprostsze melodie! Trudno o przykład większego beztalencia połączonego z wielką butą. Symbolem jej władzy jest budowa metra, a raczej centy-metra, takie jest tempo tej inwestycji. Czy przejawem mentalności "prezydentki" nie jest zruganie strażnika, gdy zażądał kupna za 5 zł biletu do ogrodu w Wilanowie? To i tak betka w porównaniu z aferą jej męża - Andrzeja Waltza, który przejął kamienicę w stolicy skradzioną prawowitym właścicielom. Ale co tam! Wybielajcie i wybierajcie Hannę!

Wyborcy wybaczają, bo są tacy sami? A jeśli już wybierają innych, to chcą, żeby ci kolejni byli tacy sami jak ich  poprzednicy? Poznaniacy dali dowód na uniwersalizm powiedzenia księcia Saliny, bohatera klasycznej powieści "Lampart" włoskiego pisarza Giuseppego Tomasiego di Lampedusy. Dziewiętnastowieczny arystokrata zwykł mawiać: "Jeśli chcemy, by wszystko zostało, jak jest, wszystko musi się zmienić". Mieszkańcy stolicy Wielkopolski dokonali więc totalnej zmiany: zamiast Ryszarda Grobelnego, działacza wywodzącego się kręgów Platformy Obywatelskiej, który teraz robił za kandydata "niezależnego", wybrali zupełnie innego prezydenta - Jacka Jaśkowiaka - popieranego przez... Platformę Obywatelską.

Innymi słowy: "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Cóż ja będę używał jakichś erudycyjnych aluzji literackich! Po co? W waszej przaśnej III RP wystarczą znane i zgrane rodzime powiedzonka. Jest jeszcze inne jak: "wpaść z deszczu pod rynnę". Pewnie można za jakiś czas wymyślić poznaniakom nowe, bardziej aktualne: "leczyć platfusa płaskostopiem". To jednak melodia przyszłości. Już ją nucą pod nosem politycy Prawa i Sprawiedliwości: "to my niebawem wygramy wybory prezydenckie i parlamentarne, bo PO mocno traci nawet w swych matecznikach". Tę pieśń rychłego triumfu suflują działaczom PiS-u sympatyzujący z nimi dziennikarze i socjolodzy wpatrzeni w "tendencje". Ja uważam, że dobrymi tendencjami piekło im wybrukowano.

Kuszące jak diabli prognozy pozostawiam tym, którzy dają się im wodzić za nos i sprowadzać na manowce. Źli doradcy i fałszywi prorocy to kolejna grupa mnożąca się bez przerwy wokół jedynej realnej partii uważanej za antysystemową. Problem w tym, że jest ona za taką tylko uważana - przez strażników III RP, pookrągłostołową mafię, która niemal w całości, bez małych oaz, zawłaszczyła kraj nad Wisłą i uczyniła z niego pustynię: praktycznie bez przemysłu, bez pomysłu na istnienie pomiędzy wrogimi sąsiadami oraz bez młodej, energicznej, przedsiębiorczej siły, która odpłynęła stąd w siną dal, pracując na obcy dobrobyt. PiS zamiast podtrzymywać dekoracje demokracji powinien dawno kopnąć w kulisy potiomkinowskiej wioski.