Poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Szczerski pozytywnie mnie w Sejmie zaskoczył. W świetnym przemówieniu punktującym pijarowskie wybiegi premiera w sprawie rządowej afery nagraniowej, Szczerski użył między innymi filmowego argumentu. Porównał Platformę Obywatelską do tytułowego bohatera słynnego thrillera Ridleya Scotta. "Jesteście jak ten Obcy, który przyssał się do Polski i żyje jej kosztem" - obrazowo podsumował były wiceminister spraw zagranicznych obecnie rządzącą partię. Przyznam, że takie retoryczne chwyty parlamentarne należą do moich ulubionych. Podobnie postrzegam politykę - przez pryzmat kultury i sztuki. Nawet jeśli politycy zachowują się niekulturalnie i interesują się raczej sztuką mięsa w ostrym sosie chrzanowym, gdy chrzanią i pieprzą nad talerzem. Obcy, którzy przyssali się do stanowisk, muszą mieć nadal siłę w ssawkach, stąd ich ogromny apetyt.

Artystyczne porównanie, które zastosował profesor Szczerski wydaje mi się bardzo trafne. Czym jest bowiem kreatura z horrorów, z którą parlamentarzysta z jedynej prawdziwej opozycji zestawił rządzącą pasożytniczą szajkę? Tego przerażającego i obrzydliwego stwora znamy z filmów, książek, komiksów i gier komputerowych, z serii po angielsku zatytułowanej "Alien". Platformę Obywatelską poznaliśmy za to z bogatego zbioru koszmarnych afer, z których każda powinna być dla niej osikowym kołkiem. Obcego, z grecka zwanego Ksenomorfem, stworzył w swej plastycznej wyobraźni zmarły niedawno tajemniczy malarz Hans Rudolf Giger. Zaś byt polityczny zwany w skrócie PO wykreowali zagadkowi spec-scenarzyści, wystawiając na plan główny plastyczną postać z Sopotu, którą można dowolnie kształtować. "Ksenomorf" pochodzi od "kseonos" oraz "morphe", czyli "obcy" i "kształt". 
         
Rzeczywista krajowa partyjna hybryda jest równie okropna jak artystyczna wizja szwajcarskiego artysty. Ksenomorf jest podobny do człowieka, ma wiele humanoidalnych cech. Przypomina sylwetką ludzki kształt, ma jak my cztery kończyny. Jednak to tylko pozór, bo Obcy ma małpi spryt, potrafi biegać jak bestia na rękach i nogach. Potrafi się znakomicie wspinać na wysokości i nie spada, bo bardzo sprawnie porusza się po ścianach, a nawet po suficie. To samo Platforma - tylko z nazwy Obywatelska - zwodniczo upodobniła się do normalnej demokratycznej organizacji, ale to wyłącznie maskująca strategia. W dzikiej naturze nazywa się ją mimikrą albo mimetyzmem. PO przybrała postać zwyczajnego ugrupowania, aby zmylić obywateli, wprowadzić w błąd wyborców, omamić elektorat. Ta partoidalna, czyli tylko naśladująca zwykłą partię organizacja, jest ewoluującą darwinowską formą.     
        
Totalitaryzm nowego typu jest właśnie taki jak Obcy: obrzydliwie miękki, lepki, klejący się, co nie znaczy, że utracił swoją zabójczą moc a także umiejętność śmiertelnego kąsania. Śluz, kiedy już wyschnie ulega krystalizacji i zamienia się w twardą skorupę. Platforma Obywatelska przeszła już taką polityczną metamorfozę, jej obce masy partyjne unieruchomiły kraj, złapały Polaków w pułapkę. Kulminacją procesu utwardzania kursu była tragedia smoleńska. To przed czterema laty, PO - Pasażer Obcy- zajął wszystkie najważniejsze miejsca, wygryzł z foteli szlachetnych ludzi i przejął państwowe stery. Wówczas PO-twór jak filmowy Alien pokazał swój podwójny pysk. Z rozwartej na oścież paszczy rządzącej kliki wysunęła  się druga- prezydencka szczęka. Z ciemnego cielska zaczęły wyłazić kolejne wypustki: polityczne, bankowe, gazowe, historyczne. Bezformie Platformy wciskało się już wszędzie.    
               
Ewolucja trwa. Platforma Obywatelska tak jak Obcy ma owadzią naturę. Ta kreatura charakteryzuje się etapowością istnienia. Można w nim wyróżnić kolejne stadia rozwoju. Jeżeli dobrze rozumiem intencje profesora Szczerskiego, chciał w myślących Polakach wywołać konieczny do przeżycia strach przed śmiertelnie groźnymi pasożytami. Przemiany pseudo-partii Tuska są analogiczne do procesu rozwojowego ksenomorfa. Tak jak u Obcego ośmionożna larwa wylęga się ze złożonego przez Królową niezapłodnionego jaja, z rządzącej PO-czwary wyłażą ośmionożne służebne żyjątka i włażą do organizmu państwa na łapskach: PO-licji PO-litycznej, milicji obywatelskiej, usłużnych prokuratorów, sprzedajnych sędziów, skorumpowanych kontrolerów, użytecznych urzędników, sprostytuowanej elitki i dworskich żurnalistów. Takie larwy zwane są "twarzołapami", bo biorą nas Polaków za twarz.   
  
Następnym etapem jest dojrzewanie pasożytniczego PO-wskiego ksenomorfa wewnątrz państwa-nosiciela. Polityczny Obcy wysysa z kraju wszelkie życiodajne soki, pozbawia organizm sił żywotnych, drenuje z pieniędzy, drukując banknoty -bez kontroli, na polityczne zamówienie. Jest jak nowotwór, szybko namnażająca się, egoistyczna  komórka, dbająca wyłącznie o swoje potrzeby, kosztem całości organizmu. Tego śmiertelnego procesu z początku nie widać, bo odbywa się wyłącznie we wnętrzu, aż w końcu ksenomorf jest już tak wypasiony, tak wykarmiony, i tak bezczelny, że ta jego buta doprowadza go do innego etapu bytu. Platforma Obywatelska "wylęga" się na zewnątrz, uwalnia się  z więzienia klatki piersiowej. Wyskakuje z pudła rezonansowego i zaczyna przemawiać własnym głosem: wulgarnym, chamskim, pozbawionym hamulców. Aż nosiciel umiera w strasznych mękach.               
 
Organizm Obcego w tym nowym okresie egzystencji nie może się przez jakiś czas samodzielnie poruszać. To potworny widok, bo jego cielsko jest pozbawione odnóży, przypomina węża, albo -mówiąc bardziej precyzyjnie - tasiemca uzbrojonego. Jest jak długa, bardzo długa enerdowska taśma nagraniowa, z zarejestrowanymi setkami godzin podsłuchanych we wnętrzach rozmów, pogawędek, negocjacji, deali, plotek, pseudoanaliz, skatologii, seksualnych kompleksów i wszelkiego człowieczego brudu. Nie trzeba jednak długo czekać na proces sejmowej wylinki. Platforma Obywatelska podobnie jak Obcy dąży do odnowy. Wychodzi jej główka, wychodzi na mównicę na Wiejskiej i nagle ogłasza: "Platformo czas na nową formę!". Przypomina to do złudzenia normalną demokratyczną procedurę wotum zaufania. Ale nie ufajmy pozorom! To strategiczna maskarada, mimetyzm, naśladownictwo.    
              
Główka znika i rozpoczyna się zrzucanie starej skóry. Platforma Obywatelska sprytnie pozbywa się dotychczasowej PO-włoki , już za długiej, za szerokiej, zbyt obszernej, wywołującej niezborność ruchów, podobną do osłabionej perystaltyki jelita grubego u chorego na chroniczną obstrukcję. Jednak już po chwili potworne ugrupowanie odżywa jak nowonarodzone. Co ciekawe ten kolejny ksenomorf zachowuje niektóre cechy państwowego żywiciela. Może zatem mieć różne kolory skóry. W zależności od PO-trzeb. Może stać się cały niebieski, w unijne gwiazdki, tłumacząc swoją wylinkę brukselską strategią. PO-trafi też przybrać patriotyczne -białoczerwone - barwy, rzekomo w obronie przed wrażymi siłami spod znaku dwugłowego orła. Najczęściej jednak wtapia się w tło bezkształtnej polskiej masy, bez przerwy przez siebie robionej na szaro. Szary pasożyt na żywicielu koloru popiołu.    
       
Ellen Ripley w kolejnych częściach "Obcego" podejmowała nierówną walkę z ksenomorfami. To jednak nie było jedyne jej wyzwanie. Jednocześnie bowiem musiała stawić czoła durnej i okrutnej  korporacji, dążącej do pojmania Aliena, bez względu na koszty. Korporacja za nic miała ludzkie życie. W rolę Ellen wcieliła się świetna amerykańska aktorka Sigourney Weaver. Kto kreuje się na Ripley w polskim parlamencie? Z wypowiedzi posła Krzysztofa Szczerskiego wynika, że jest to Prawo i Sprawiedliwość. Byłbym skłonny się z tym zgodzić. PiS musi przeciwstawić się hydrze PO, ale przeciwstawić się chytrze. Nie ma prawa Prawo i Sprawiedliwość używać bezprawnych metod. To PO-tworowi w PO-lsce wszystko wolno. Co tam konstytucja! Można ja nagiąć tak, że aż się ją złamie.  Wina to niewielka, w sukurs przyjdzie Belka! A zaprzyjaźnione media PO-klepią nas po PO-liczkach.        
   
Nie jestem ja żadnym Hansem Rudolfem Gigerem. Daleko mi do genialnego szwajcarskiego wizjonera. Gdzie mi tam równać się do światowej sławy artysty. Jestem tylko zwykłym polskim pismakiem, blogerem jakich tysiące w naszym kraju. Moja uboga wyobraźnia podążyła dzisiaj tylko za głosem sejmowego mówcy. Wyciągnąłem jedynie konsekwencje z jednego obrazowego porównania. Widziałem jak na sali obraz wywołało aplauz parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. Już wtedy pomyślałem trochę złośliwie, że opozycji wystarczą niestety tylko retoryczne fajerwerki. Wybiegłem myślami naprzód i zacząłem się zastanawiać: co z tych słów profesora Szczerskiego zostanie późnym  wieczorem, po głosowaniu nad wotum zaufania nad dalszym trwaniem tej niesamowicie szkodliwej koalicji rządowej? Kiedy piszę te słowa jest 22:05. Rząd oczywiście wygrał. Wynik na tablicy 237:203.       

Efekciarstwo patriotycznej opozycji kontra efektywność pasożytniczej koalicji? Na pewno. Bez dwóch zdań. Wiele osób z mojego otoczenia zauważa, że PiS tylko bezładnie ogania się od Obcego, jakby był on jakąś zwyczajną, natrętną muchą, a nie śmiertelnie groźnym organizmem wyhodowanym Bóg wie gdzie przez tajemniczych politycznych inżynierów genetycznych. Beznadziejność tych wszystkich wysiłków dostrzegają nie tylko zaprzysięgli wrogowie partii Jarosława Kaczyńskiego. Sojusznicy, kibice, zwolennicy tego ugrupowania też widzą, że to walka z cieniem, bezkształtną hybrydą, proteuszową postacią Zła, zmienną obcą potencją, dostosowującą się do otoczenia i okoliczności, zasilaną energią z bezkarnej kradzieży naszych narodowych sił życiowych. Czy Ellen Ripley już nie powinna przestać się łudzić? Czy nie pora przyznać rację korporacji, że nie ma trofeum bez ofiar?                 
 
Zadałem pytanie nie wprost. Ubrałem je w aktorski kostium, literacką alegorię. A co mam konkretnie na myśli? Jakie widzę rozwiązanie - w rzeczywistości, a nie na planie filmowym? Co chcę powiedzieć naprawdę, a nie w bezpiecznej formie kwestii zamkniętych w komiksowych dymkach? Jaką strategię proponuję nie w wirtualnym świecie komputerowej gry, a w realnej przestrzeni polskiej polityki? Zadaję sobie teraz sam sobie, a nie opozycji, takie trudne pytania. Łatwo jest bowiem aktorzyć, bawić się słowem, kuglować głosami, zmieniać timbr i style wypowiedzi, żonglować maskami, uprawiać intertekstualne zabawy, kryć się za parodiami i pastiszami, brać swoje komentarze w ironiczny cudzysłów. Nie niesie to z sobą żadnego ryzyka. Nawet najostrzejsze teksty pozostają tępe w konfrontacji z życiem, które jest jak żyleta. Polityczna brzytwa Okhama wymusza prostotę, dlatego  wszystkie te moje komplikacje zostałyby ucięte jednym zdecydowanym gestem partyjnego lidera.   
                             
Absurd bycia dziennikarzem ujawnia się w takim kraju jak Polska, państwie opanowanym przez obcych. Obcych już bez metafor. Po prostu - zagraniczną agenturę i moich wyobcowanych z polskości rodaków. Bolesna jest dla mnie moja bezsilność, potęgowana świadomością. Gdybym nie wiedział, nie widziałbym tego. Byłoby mi łatwiej uprawiać ten zawód. Jednak oglądam to wszystko, co się dzieje w Polsce jak jakiś horror na ekranie. Jestem li tylko bezradnym obserwatorem, niczym widz w prowincjonalnym kinie śledzący z zapartym tchem światowy przebój filmowy. Nie mogę przebić bariery dystansu, nie znajdę się nagle po drugiej stronie, w środku śmiertelnie poważnej akcji. Jednak to nie jest film! To się dzieje naprawdę! Mimo to jestem uwięziony w roli biernego konsumenta tej fabuły, a przecież to ja jestem konsumowany, zjadany tak jak niektórzy protagoniści. Czy dociera do Was sens tej "filmowej" opowieści? Inny Obcy właśnie z niej wychodzi. Opisałem jak się wykluwa.