"Ubolewam, że nie byłem wystarczająco precyzyjny" - powiedział ambasador Rosji Siergiej Andriejew po wyjściu z gmachu polskiego MSZ. Dyplomata został wezwany do resortu spraw zagranicznych w związku z jego skandaliczną wypowiedzią w telewizyjnym wywiadzie. Postanowiłem napisać list do tego naszego "przyjaciela" Moskala. Mam nadzieję, że moja wypowiedź jest wystarczająco precyzyjna.

"Ubolewam, że nie byłem wystarczająco precyzyjny" - powiedział ambasador Rosji Siergiej Andriejew po wyjściu z gmachu polskiego MSZ. Dyplomata został wezwany do resortu spraw zagranicznych w związku z jego skandaliczną wypowiedzią w telewizyjnym wywiadzie. Postanowiłem napisać list do tego naszego "przyjaciela" Moskala. Mam nadzieję, że moja wypowiedź jest wystarczająco precyzyjna.
Ambasador Rosji w RP Siergiej Andriejew wsiada do samochodu po spotkaniu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie. /Rafał Guz /PAP

Wielce Szanowny Ambasadorze Federacji Rosyjskiej w Polsce!

Ze zdumieniem odnotowałem Pana słowa dotyczące historii Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. W wypowiedzi publicznej postawił Pan fałszywą tezę, że to polityka Polski doprowadziła do katastrofy we wrześniu 1939 roku. Powtórzył pan także propagandową, stalinowską wersję, jakoby wojska radzieckie weszły na teren zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy 17 września 1939 roku, aby zagwarantować bezpieczeństwo Związku Sowieckiego, kiedy los wojny między Niemcami a Polską był przesądzony.

Wasza Ekscelencjo!

Z wielkim zdziwieniem - jako Polak - stwierdzam, że prawdopodobnie nie zna Pan podstawowych faktów z dziejów państwa Stalina, które raczył Pan przecież określić jako ważniejsza część obecnej tożsamości narodowej Federacji Rosyjskiej. Chcę Panu przypomnieć najważniejsze informacje i wypowiedzi zapisane na kartach historii Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich w roku 1939. Nie są to wyimki z książek pisanych przez polskich badaczy. To są obiektywne dane i daty oraz wierne cytaty zaczerpnięte z sowieckiej historiozofii.         

Wasza Ekscelencjo!

Mój list do Pana kieruję w symbolicznym dniu. Nie zaprzeczy Pan, że 28 września 1939 roku zawarty został układ "O granicy i przyjaźni" pomiędzy ZSRS i III Rzeszą. Przyjaźń sowiecko-hitlerowska została na dobre przypieczętowana na spotkaniu w Moskwie przez ministrów spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa. W tym samym dniu kapitulowała Warszawa, stolica Polski - państwa, które jako pierwsze na świecie zbrojnie przeciwstawiło się zbrodniczemu, niemieckiemu, nazistowskiemu totalitaryzmowi. Dokumenty, a nie interpretacje polskich historyków świadczą o tym, że w tym okresie państwa Adolfa Hitlera i Józefa Wissarionowicza Stalina łączyła przyjaźń.     

Wasza Ekscelencjo!

Nie może Pan zaprzeczyć znaczącemu faktowi, że układ o przyjaźni pomiędzy ZSRS i III Rzeszą sygnowali 28 września 1939 roku ministrowie Ribbentrop i Mołotow. To byli ci sami politycy, którzy 23 sierpnia tego samego roku zawarli umowę z tajnym protokołem dodatkowym, dotyczącym przyszłego rozbioru terytoriów lub rozporządzenia niepodległością suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii. Znajomość tych dwóch wydarzeń winna być elementarną umiejętnością ucznia rosyjskiej szkoły średniej, a co dopiero rasowego dyplomaty, za jakiego ja Polak Pana uważam. Dlatego proponuję Panu małe repetytorium z historii II wojny światowej - jej przyczyn oraz przebiegu.

Wasza Ekscelencjo!

Polecam Pana pamięci słowa tegoż Wiaczesława Mołotowa z 31 października 1939 r. Szef sowieckiej dyplomacji, zwracając się do delegatów obecnych na V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRS, mówił: Od chwili zawarcia 23 sierpnia sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji położony został kres nienormalnym stosunkom, jakie od szeregu lat istniały pomiędzy Związkiem Sowieckim i Niemcami. Zamiast wrogości, we wszelki sposób podgrzewanej przez niektóre państwa europejskie, przyszło zbliżenie i ustalenie przyjaznych stosunków pomiędzy ZSRS i Niemcami. Dalsze polepszenie tych nowych dobrych stosunków znalazło swój wyraz w niemiecko-sowieckim traktacie o przyjaźni i granicy pomiędzy ZSRS i Niemcami, podpisanym 28 września w Moskwie. O naszym kraju Mołotow wyraził się tak: Rządzące koła Polski niemało się pyszniły 'trwałością' swego państwa i 'potęgą' swej armii. Jednakże wystarczające się okazało krótkie uderzenie w Polskę ze strony naprzód armii niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, aby nic nie zostało z owego poczwarnego bękarta Traktatu Wersalskiego.

Wasza Ekscelencjo!

'Uderzenie w Polskę ze strony Armii Czerwonej' - jak się wyraził minister Mołotow- kłóci się z Pana wersją historii 'o wejściu Armii Czerwonej na teren zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy, by zagwarantować bezpieczeństwo Związku Sowieckiego'. Szanowny Panie Ambasadorze, zacytowałem jednego z najważniejszych sowieckich polityków, aby wykazać fałsz Pańskich tez. Nie śmiem podejrzewać, że wypowiadając swoje słowa, czynił Pan to intencjonalnie. Mam nadzieję, że jest to tylko kwestia luk w historycznej pamięci. Dlatego przekazuję Panu w rosyjskim oryginale cytat z wypowiedzi szefa dyplomacji ZSRS i uprzejmie proszę, aby Pan powiesił go w swoim gabinecie.


Cytat

Правящие круги Польши немало кичились «прочностью» своего государства и «мощью» своей армии. Однако оказалось достаточным короткого удара по Польше со стороны сперва германской армии, а затем — Красной Армии, чтобы ничего не осталось от этого уродливого детища Версальского договора, жившего за счёт угнетения непольских национальностей.
Вячеслав Михайлович Молотов