Dom - to pierwsze hasło mojej Jolki. Jolka jest rodzajem krzyżówki. Jej cechą charakterystyczną jest pewna nieokreśloność. Nie podaje się miejsc, gdzie należy wpisać hasłowe rozwiązania. Czasem jest to kolejność losowa, innym razem porządek alfabetyczny. Jolka to także zdrobnienie imienia byłej Pierwszej Damy. Jolanta Kwaśniewska jest bohaterką mojej krzyżówki. Co jest powodem wyboru tej przebrzmiałej sławy? Wciąż nierozwiązana publicznie zagadka jej domu w Kazimierzu. Prokurator generalny  twierdzi , że generalnie nie ma już żadnej sprawy. Ja jednak jako krzyżówkowicz uznałem, że są luki w tej naszej Jolce. Np.: dlaczego Jolki w ogóle nie przesłuchano na okoliczność tego domu?      


Aleksander - to mąż Jolki. Nazywa się: Kwaśniewski. "Kwaśniewski jestem" - podkreśla on zazwyczaj podczas autoprezentacji. Chociaż Kwaśniewski jest już byłym. To kiedyś był tym kimś, gdy nazwisko "Kwaśniewski" robiło wrażenie na wielu nadwrażliwych. Naprawdę nie ma co fetyszyzować, że naród wybrał go prezydentem. Nie takich jak on wybierano i ... nic! Dajmy na to Wałęsę Lecha, albo takiego Komorowskiego Bronisława. Też mi mecyje! Naród wybrał A. Kwaśniewskiego mężem stanu i dzięki temu Jolka została żoną męża stanu czyli Pierwszą Damą. Z automatu. Czym zajmuje się taka Dama? Działalnością charytatywną. Daje. Daje do zrozumienia: bawimy się jak damy, a jak nie damy, to nie.   

    
Majątek - to całe dobro zebrane podczas prezydentury, w tym wypadku aż dwóch pięcioletnich kadencji. Dużo więc tego dobra jest. Ono się dzieli. Na jawne i zagadkowe, które jest tematem Jolek, czyli krzyżówek z finansowymi rozwiązaniami wpisywanymi losowo, albo według jakichś innych reguł dla bankowych szaradzistów. Ta ciemna finansowa materia może być skrywana pod przeróżnymi hasłami. (Patrz: "dom", "lewizna", "waluta".) Najtrudniejsze są hasła do kont numerycznych. Słynie z nich szwajcarskie czasopismo: "Tages Tenteges". Chociaż są i tacy redaktorzy, którzy twierdzą, że naszą Jolkę też stać na niezłe numery. Wskazują, że nieprzypadkowo za panny nazywała się Konty.         

      
Alibi - to coś, co zawsze warto mieć. Jednak dla przedstawicieli wyższej klasy próżniaczej, alibi nie jest już konieczne. Wystarczy mieć Ali Babę i czterdziestu rozbójników, ulokowanych w różnych jaskiniach państwa: w prokuraturze, sądzie, służbach specjalnych, mediach... Wtedy to oni dbają, by nikt o alibi nie pytał. Bo i po co? Na co komu potrzebne tłumaczenia Jolki i Alka. Książkę będzie pisał? Na ten  przykład we właściwej prokuraturze działa sobie taki Piłat. Nie, nie ten ewangeliczny. Ten jest nasz -swojski, komuszy, syn eseldowskiego barona Piłata. Taki syn jest w stanie wszystko. A potem jest w stanie wszystkiemu zaprzeczyć, oburzyć się, nadąć, strzelić focha. Piłat - jak wiadomo - umywa ręce.  


Kazimierz - to przepiękne miasto, które jak magnes przyciąga swoje przeciwieństwa, czyli brzydkie sprawki. Do plusa ciągną minusy, a do minusa plusy. Takie są bieguny nie tylko polskiego światka. Kazimierz ujął Kwaśniewskich i ściągnął ten ich dodatni bilans płatniczy. Magnetyzm jako zjawisko fizyko-finansowe bywa nieuchwytny dla oka nieuzbrojonego. Dostrzegalne są zjawiska towarzyszące. Na przykład, kiedy rozsypiemy na kartce opiłki żelaza, a pod nią umieścimy bieguny elektromagnesu, po włączeniu prądu ujrzymy, jak przebiega pole. Wprawdzie Kwaśniewscy nie kupowali w Kazimierzu pola, a dom, ale dlaczego stał się on dla nich tak odpychający, że zapragnęli go natychmiast opchnąć?         

Arywiści - to ludzie, którzy bez skrupułów i hamulców dążą do zdobycia pozycji, pieniędzy czy też władzy. Tabloidy pytają retorycznie: "skąd oni mają na te wszystkie pałace?". Prasa kolorowa drukuje zdjęcia ich posiadłości, kłujące w oczy biednych Polaków, czyli większość obywateli naszego bogatego kraju. Zazdrośnicy, których nie stać nawet na kupno codziennej prasy bulwarowej, mogą przez szybkę w kiosku podziwiać zdjęcia willi "z lotu ptaka". Ze zgrzytaniem zębów czytają takie krzyczące tytuły: "Kwaśniewscy żyją jak w 'Dynastii'!" Podłe gazetowe donosy rodzą się z dziennikarskiej zawiści i chęci podjudzania elektoratu przeciwko ludziom zaradnym. Kwaśniewscy są czyści. To pieniądze są brudne.

         
Mataczenie - to innymi słowy: kręcenie, oszukiwanie, szachrowanie, manipulowanie, kombinowanie, mącenie, mieszanie, bajerowanie, sianie zamętu, motanie,  łowienie ryb w mętnej wodzie. Rzecz jasna żadne z tych pojęć ani ich synonimów nie opisuje postępowania drogiego państwa Kwaśniewskich. Prokuratura w ich działalności nie znalazła niczego nagannego. Co więcej pod jej pręgierzem miałby stanąć węszący wokół willi policjant, czyli były szef CBA. Wniosek: należałoby chyba teraz- tak dla pewności- sprawdzić, czy aby prokuratura w tej sprawie nie: kręci, oszukuje, szachruje, manipuluje, kombinuje, mąci, miesza, bajeruje, sieje zamęt, mota i  łowi ryby w mętnej wodzie. Słowem: mataczy.  


Elegancja -  to wylansowana cecha byłej pani prezydentowej. Jolanta ( nie wolno mylić z Jolką) robiła za wyrocznię w sprawach stroju i zachowania. Zawsze dostojna oraz dystyngowana, strojna w kreacje znanych projektantek oraz  projektantów, cedząca słowa głosem ustawionym przez super-speców od telewizyjnego wizerunku, pozująca na arystokratkę nowego czasu, w którym błękitną krew zastępuje strumień zielonych, była przez lata przedmiotem westchnień pań w różnym wieku, współczesnych Polek o mentalności przedwojennych kucharek, sług i pensjonarek. Ukształtowała całą generację kobiet, więc nawet gdy już zniknie z ekranów i łam pism, będzie wciąż żyła w swoich licznych klonach. 

         
Lewizna - to kolokwialne określenie pieniędzy otrzymywanych w sposób nielegalny, albo zajęcia niezgodnego z prawem, więc skrywanego przed organami kontrolnymi. W łagodniejszej wersji jest to synonim zajęcia dodatkowego, pracy na boku. Słownik wymienia następujące wyrazy bliskoznaczne: chałtura, lewy szmal, przekręt. Mają one różne aury znaczeniowe i odmienny potencjał negatywności. Najmniej nasycony złymi emocjami jest mocno kolokwialny termin chałtura . Z kolei najbardziej pejoratywnym słowem jest przekręt. Jednak najbardziej obciążonym politycznie wyrażeniem jest  lewy szmal. W Polsce od lat 90-tych kojarzy się z lewicą. Semantyczny jest już sojusz lewicy z lewizną. 


Intryga - to hasło też ma różne znaczenia, w zależności od kontekstu, chociaż w tym wypadku kontekst jest jeden: willa Kwaśniewskich w Kazimierzu, kupowana pokątnie i w tajemnicy sprzedawana. To jest jednak tylko intryga literacka, taka z jaką mamy do czynienia w różnych utworach fabularnych. Mielibyśmy wtedy do czynienia ze zwykłym zbiegiem  okoliczności. Po prostu państwo ex-prezydentostwo nie chciało się specjalnie chwalić kupnem posiadłości, która im się zresztą potem  naturalnie znudziła, więc postanowili się jej pozbyć, nie eksponując specjalnie swoich osób. Tu wkracza jednak inna - prawdziwa - intryga CBA i od razu zmiata tamtą fikcyjną dramaturgię.       


Okręgowa - to znaczy związana z danym okręgiem. Jednak to tylko pozór, bo nie o okręgi bynajmniej chodzi, a o betonowe kręgi... władzy. Tak jest na przykład w przypadku  Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która postawiła zarzuty wiceprezesowi Prawa i Sprawiedliwości , byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego - Mariuszowi Kamińskiemu.  Ściga mnie prokuratura, którą kieruje syn działacza SLD bliskiego Kwaśniewskim. - zwraca uwagę Kamiński. Moje myśli wciąż krążą wokół  Mariusza Piłata, syna Andrzeja Piłata. Obsesyjne bywają coraz częściej kręgi dziennikarskich skojarzeń w III RP. Przecież pisałem już o Piłacie i innych. Wystarczy wrócić myślami do hasła "Alibi".    


Waluta - to termin znany większości Polaków, w większości zadłużonych w różnych walutach. Mimo to przypomnijmy, że jest to nazwa pieniądza, który obowiązuje w danym państwie. Na tym się jednak kończy złudna prostota definicji i zaczynają trudne pytania. Co znaczy, że waluta "obowiązuje"? W Polsce niby obowiązuje złoty, a Madame Kwaśniewska używała grypsery: Marylko, a propos tej torby z butami, którą masz odebrać, to dobrze by było, żeby te buty miały rozmiar europejski . Tak Pierwsza Dama szyfrem komunikowała, by pieniądze za willę w Kazimierzu zamienić na euro. Nie została nawet przesłuchana przez śledczych. Po co prokurator ma się upewniać? Też chce ... pospekulować.      


Aparatczyk - to pogardliwe określenie działacza partyjnego w systemie komunistycznym miało odejść do lamusa w tak zwanej wolnej Polsce. Jednak w III RP, która ma więcej wspólnego z PRL-em niż się to wydaje wielu mniej spostrzegawczym Polakom, aparatczyk nadal ma się dobrze. Taki kacyk, bonza, reżimowiec, twardogłowy czerwony wciąż sprawuje realną władzę w systemie kłamliwie zwanym postkomunistycznym. Nie jest to żaden postkomunizm, a neokomunizm, odrestaurowana architektura w starym stylu. Aparatczycy nie mieszkają w siermiężnych blokach Zatoki Czerwonych Świń.  Zresztą - jak "Folwarku zwierzęcym" George'a Orwella - nie wiadomo już, kto świnia, a kto nie.