Cierpienie i stosunek do kalectwa to podstawowy wymiar człowieczeństwa, czy tego chcemy, czy nie.             

Istnienie i prawo do życia to test dla naszej cywilizacji: czy przetrwa, czy też zrodzi piekło, tu na ziemi.   

Aborcją nazywa się eufemistycznie masową rzeź niewiniątek, codzienny holocaust nienarodzonych.

Łaska życia, bo życie to łaska boska, w naszych czasach często spoczywa w rękach zimnych chirurgów.

Komuniści, materialistyczna sekta, dawali nieograniczone prawo do mordowania dzieci w łonie matki.  

Odejście od anty-kultury winno zaowocować pełną ochroną życia najbardziej bezbronnego człowieka.    

Jednak to nie nastąpiło, mimo że głośno zachwala się humanistyczne oblicze zachodniego liberalizmu.  

Eutanazja to odmiana eugeniki, aborcja - eutanazji, w obu symetrycznych lustrach mizdrzy się śmierć.

Zbrodnia założycielska utopijnej ideologii humanizmu i jej dogmat: życie ma mieć tylko ludzkie limity.   

Ustawodawstwo zastępuje przykazania, a prawo naturalne jest rugowane przez prawo stanowione.   

Stosy ciał przez klinikami sięgałyby nieba, a architekci kultury śmierci chcieliby też "usunąć" sumienie.  

Kiedy ktoś w Auschwitz pytał widząc powieszonego chłopca - "Gdzie jest Bóg?"- padła odpowiedź: tu!   

Analogiczne pytanie - kim jest Chrystus? - dotyczy chłopczyka uratowanego przez profesora Chazana. 

Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia rozmawiałem z autorem książki "Sprawa profesora Chazana. Kulisy manipulacji" - Tomaszem P. Terlikowskim - filozofem, dziennikarzem i publicystą, redaktorem naczelnym Telewizji Republika. Lektura tego tomu otworzyła mi oczy na kwestię, o której wcześniej nie myślałem aż tak intensywnie. Dziś jestem pewien, że brzemienna w długotrwałe konsekwencje będzie historia krótkiego życia i śmierci małego Jasia. W natłoku różnych mniej lub bardziej sensacyjnych i spektakularnych informacji, waga przełomowych spraw często umyka mojej uwadze. Dopiero kiedy spoglądałem w kościołach na figurkę Jezusa w bożonarodzeniowym żłóbku, pojawiła się w mojej głowie fraza: "dzieciątko Jaś". Jestem świadom tego, że może ona budzić kontrowersje, jednak postanowiłem podzielić się z Wami tą moją małą świąteczną "iluminacją": Jaś jak dzieciątko Jezus uratowane przed nożem Heroda. Zdałem sobie sprawę, że cudowna przemiana "bezimiennego monstrum  rodem z in vitro" - jak postrzegają Jasia zwolennicy eugenicznej aborcji - w człowieka takiego jak każdy z nas, metamorfoza "potwora z probówki" w synka, który miał prawo do rodzicielskiej miłości, to był akt rewolucyjny. To jest jednak inne, pozytywne znaczenie słowa "rewolucja", będące antytezą terroru cywilizacji śmierci, z jej przemocą symboliczną prowadzącą zawsze do fizycznej zagłady. Tak do tej pory było w historii, czy analizujemy dzieje XVIII-wiecznej libertyńskiej Rewolucji Francuskiej, czy XX-wiecznych przewrotów w rodzaju bolszewickiego puczu w Rosji, masońskiej antyreligijnej rewolty w Meksyku albo hiszpańskiej lewicowej konkwisty. A czy eugenika - traktowana jako "selektywna reprodukcja człowieka" - nie była wspólnym elementem ideologii i praktyki amerykańskiego demoliberalizmu oraz niemieckiego narodowego socjalizmu? Pomimo zaciemniania pojęć i tuszowania związków musimy pamiętać o tej wspólnocie celów. Jako chrześcijanin, błądzący w labiryncie postnowoczesnej anty-cywilizacji, potykający się o pojęcia oraz ciągle upadający na duchu i na ciele, mam w pamięci argumenty moich przeciwników w tej oto konkretnej sprawie. Paradoksalnie to właśnie ich poglądy utwierdzają mnie w mojej wierze i nie pozwalają jej zgasnąć. W tej poświątecznej skromnej refleksji chciałbym stanąć w indywidualnej obronie nieżyjącego już, kalekiego, maleńkiego chłopczyka potraktowanego od początku przez liberalny główny nurt ideologiczny z szokującym okrucieństwem. Wdrukowałem sobie w głowę opinie polskich architektów kultury śmierci o niepełnosprawnej i nie mogącej się bronić osobie jako o "nieudanym eksperymencie na  żywym ciele, kalekim płodzie, który trzeba po prostu usunąć. " Jakie to typowe dla świeckich humanistów: kochać ludzkość i jednocześnie nienawidzić niewygodnego drobnego człowieczka, burzącego  ateistyczną utopię! Oderwani od wielkości mordowanego przez siebie Boga, nie mają w sobie żadnych barier przed rozrywaniem małego ciałka: kawałek po kawałku.