Słowo "Brexit" jest rodzaju męskiego. Do takiego wniosku doszli europejscy lingwiści sprawdzając, jak poszczególne języki państw Unii Europejskiej traktują to zjawisko. Okazuje się, że tylko rozmiłowani w płci pięknej Włosi mówią o Brexicie jak o kobiecie. Inne narody traktują go językowo jak brutalnego faceta.

Słowo "Brexit" jest rodzaju męskiego. Do takiego wniosku doszli europejscy lingwiści sprawdzając, jak poszczególne języki państw Unii Europejskiej traktują to zjawisko. Okazuje się, że tylko rozmiłowani w płci pięknej Włosi mówią o Brexicie jak o kobiecie. Inne narody traktują go językowo jak brutalnego faceta.
zdjęcie ilustracyjne /Matt Crossick (PAP/PA) /PAP

Decyzja o opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej przeszła huraganem przez europejskie stolice. Może dlatego mogłoby się wydawać, że Brexit - na wzór amerykańskich zjawisk pogodowych - powinien być lingwistycznie kobietą. Tak jednak nie jest. Francuzi mówią o nim "le Brexit", choć odpowiedzialna za sprawy językowe Akademia Francuska nie wydała jeszcze w tej sprawie definitywnego werdyktu. Według przejętych nad Sekwaną zasad, adoptowane słowa są rodzaju męskiego. Podobnie jest z rzeczownikami zakończonymi literą "t". W tym przypadku Brexit wymknął się przyjętym kanonom. O jego płci zadecydował instynkt i francuska ulica.  

... po niemiecku...

Podobnie w Niemczech, językowo króluje męski "der Brexit". Ten wynik również zaskoczył lingwistów, ponieważ w języku Goethego istnieją słowa kończące się na "it", które są rodzaju nijakiego. Dlaczego zatem Brexit nie chce być nijaki? Czyżby wrodzona angielska duma zagrała Niemcom na języku? Lingwiści stronią od emocji. Winią za tę niejasność niemiecką gramatykę, która ich zdaniem o wiele bardziej ambiwalentnie decyduje o rodzaju rzeczownika, niż czynią to zasady obowiązujące w językach pochodzenia łacińskiego. Zatem zostaje "der Breit" i fertig!

... z hiszpańskim "ale!"

Brytyjczycy także pokazali Hiszpanom czerwoną szmatę, a słowo Brexit odbiło się korridą w całej Hiszpanii. "El Brexit" panuje na Półwyspie Iberyjskim zdecydowanie po męsku, z graniczącą z nudą konsekwencją. Ale zmierzając na wschód, przez Morze Śródziemne, czeka nas miła niespodzianka. Włosi złamali żelazną regułę, mimo iż posiadają najbardziej łaciński z łacińskich języków. Brexit jest obcym słowem i przybłędą, mimo to otrzymał we Włoszech rodzaj żeński. To piękny gest. Być może w ustach mieszkańców tego kraju Brexit brzmi jak imię kobiety? A może Włosi, bez względu na to co dzieje się w Europie, zawsze uprawiają  "la dolce vitae"?

... made in Poland and England....

W języku polskim męskość Brexitu jest oczywista. Ten Brexit jest taki lub owaki. Innego rodzaju może być jego wpływ na przyszłość zjednoczonego kontynentu: może być katastrofą lub, jak twierdzą niektórzy, szansą vel nadzieją. Fiasko może być tylko językowo nijakie.

A co o Brexicie myślą sami Brytyjczycy? Mowa Szekspira nie używa zaimków wskazujących - ustalenie płci Brexitu jest zatem na Wyspach znacznie utrudnione. Język angielski ma natomiast niezgłębiony przez Europejczyków przedimek nieokreślony "a", i ten niby bardziej oczywisty: "the". Oba -  jak samo zjawisko Brexitu - wymykają się powszechnie przyjętym europejskim wzorcom. Kto wie, może dlatego Brexit je odrzuca, podobnie jak zrezygnował z Europy. "Brexit jest Brexitem" słyszy się w koło. To jest tak oczywiste, jak wróżenie z fusów.