Grają [podstaw dowolną drużynę], a na końcu zawsze wygrywają Niemcy. To już wiemy, to nas nie zaskoczyło, to nas mogło najwyżej trochę znudzić. Ale którzy Niemcy okażą się bardziej niemieccy? Czy ci w składzie z Polakami, czy ci z Francuzem i Holendrem na czele? To się okaże dziś wieczorem w finale Ligi Mistrzów, na legendarnym Wembley. Nie może nas tam zabraknąć! I nie zabraknie.

A już za dwa lata nie tylko Lewy z Błaszczykowskim i Piszczkiem, ale cała Polska będzie mieć swój Wielki Mecz! Nie, raczej nie liczymy na to, że GKS Bełchatów awansuje do finału LM po zaciętym dwumeczu z Manchesterem United. Bardziej chodzi o to, że mamy być gospodarzem finału Ligi Europy w 2015 roku. To niewątpliwie sukces nowych władz PZPN-u. Teraz pozostaje perfekcyjnie przygotować się do tego wydarzenia. I tak (żebyśmy nie dali plamy) trzeba natychmiast ustalić, czy dach Stadionu ma być zamknięty czy otwarty. Należy też możliwie szybko wyznaczyć drużyny do tego finału. Tym ostatnim ma się podobno zająć ministra Mucha.

Pozostaje jeszcze kwestia nazwy Stadionu Narodowego. Prawdopodobnie od października warszawski obiekt zyska sponsora tytularnego. Jednym z kandydatów do nabycia praw jest sieć sklepów Biedronka. Możliwe więc, że Narodowy wkrótce będzie się nazywał... Biedronka Arena. Internauci rzucają kontrpropozycje, np. The Flood Arena, Adamiakowa Arena, Smuda Stadium lub, pozostając w entomologicznych klimatach, Mucha Arena. A jeśli już Biedronka Arena, to w skrócie: BiedArena.  E tam, w razie czego nie ma się na co oburzać. Przecież Narodowy od zarania buldożerów wygląda jak koszyk. W dodatku czerwony i w kropki. No i nie zapominajmy o naszych Orłach, które fruwają jak biedronki! Innymi słowy, prezentują codziennie niskie loty.

I chwilowa zmiana klimatu - na zimowy. Jak to mówią: ci odlatują (Mourinho!), ci zostają. A ci pozostali, a właściwie ten, Janne Ahonen, wracają. Utytułowany Fin, który już dwukrotnie kończył karierę, postanowił jeszcze trochę poskakać. Cóż, do trzech razy sztuka. My liczmy zimą m.in. na Justynę Kowalczyk, a tymczasem ona liczy pieniądze, które zamierza wydać na szwedzkiego serwismena. Nasza biegaczka chce, żeby do jej ekipy wrócił Ulf Olsson, jeden z najlepszych fachowców od smarowania nart. Najlepszych i najdroższych. Jego półroczne utrzymanie wynosi, bagatela, około 230 tysięcy złotych. I tak właśnie sprawdza się powiedzenie: jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz!