Wynik konklawe zaskoczył cały świat. Prawie tak, jak wynik FC Barcelony, która upokorzyła na Camp Nou - niemal pewny awansu do ćwierćfinału LM - AC Milan (4:0). Okazuje się, że te dwa wydarzenia są ze sobą powiązane. Internauci odkryli, że w swej historii Duma Katalonii trzykrotnie rozgrywała oficjalne mecze podczas konklawe (1958, 1978, 2013), które trzykrotnie kończyły się jej zwycięstwem... 4:0. Gdyby wybór papieża przeciągnął się o kilka miesięcy, fanów futbolu interesowałoby więc tylko jedno: kto w finale Ligi Mistrzów przegra 0:4 z Barceloną?!

Z nowo wybranym papieżem nadzieje wiąże nie tylko Kościół, ale także kibice. Oczywiście argentyńscy. Są przekonani, że Bóg zesłał im znak z nieba - w postaci papieża Franciszka - pod wodzą którego wygrają mundial w 2014 roku (o ile, drobiazg, do niego awansują). Dziennik "La Nacion", pisząc o konklawe, podkreśla: "najważniejsze, że pokonaliśmy Brazylijczyka!" [kardynała Odilio Scherera]. Inny dziennik, "Olé", zamieścił zdjęcie nowego papieża z podpisem: "Druga ręka Boga", nawiązując do pamiętnej "boskiej ręki" Diego Maradony, która dała Argentyńczykom awans do półfinału mistrzostw świata w Meksyku. Głos zabrał nawet sam Diego, oznajmiając, że oczekuje audiencji u Franciszka. "Bóg futbolu jest Argentyńczykiem i teraz papież również" - oznajmił przez swojego prawnika. Nie wiadomo jednak, kogo miał na myśli Maradona, mówiąc o "bogu futbolu: siebie czy Leo Messiego...

Franciszek to kolejny papież kibic, szczególnie zainteresowany (jak przystało na Argentyńczyka) futbolem. Jest związany z drużyną San Lorenzo de Almagro z Buenos Aires, swego rodzinnego miasta. W 2008 roku został honorowym "socio" - członkiem klubu. Podczas Mszy, którą odprawiał z okazji stulecia San Lorenzo, wspominał 1946 rok, w którym "Święci" (tak, tak!) nie przegrali żadnego meczu: "Pamiętam, bo ojciec [notabene koszykarz stołecznej drużyny] zabierał mnie wtedy na stadion Viejo Gasometro". Kilka lat temu, zapytany przez włoskie media, o sportowe sympatie, odpowiedział: "Kocham piłkę nożną, a San Lorenzo to od zawsze moja ukochana drużyna. W Argentynie nie ma kibiców, są fanatycy i ja tez do nich się zaliczam. Uważam zresztą, że piłka nożna to wspaniały sport, wspaniałe dzieło Stwórcy".

Poprzednik Franciszka, Benedykt XVI, także interesuje się piłką nożną. Nie ukrywa swojej sympatii do Bayernu oraz do TSV 1860 Monachium.  Jednak jedynym jak do tej pory papieżem, który czynnie uprawiał sport, również w trakcie pontyfikatu, był Jan Paweł II. "W trakcie pontyfikatu", ponieważ historia zna jeszcze jednego papieża, który był znakomitym sportowcem, ale po wstąpieniu na tron św. Piotra zarzucił swoje pozateologiczne pasje. Był nim Pius XI, alpinista, do którego osiągnięć należało m.in. zdobycie Dufourspitze (najwyższy szczyt w masywie Monte Rosa) wschodnią ścianą oraz wejścia na Mont Blanc i Matterhorn.

Miłością Jana Pawła II także były góry. Ponadto, dokąd pozwalało mu zdrowie, dwa razy dziennie pływał w basenie (wybudowano go, na jego prośbę, w letniej rezydencji w Castel Gandolfo), biegał, grał w ping-ponga, a do 1993 roku jeździł na nartach. Twierdził, że musi być sprawny, bo "kiedy papież umrze, pociągnie to za sobą o wiele większe wydatki". 

Jan Paweł II był najsłynniejszym w historii klubu kibicem Cracovii, na mecze której chodził gdy mieszkał w Krakowie . Ale sympatyzował nie tylko z "Pasami". Może dlatego,  że był nazywany "papieżem pojednania",  był jednocześnie honorowym kibicem FC Barcelony i Realu Madryt, Schalke 04 Gelsenkirchen i Borussii Dortmund. W młodości także sam aktywnie grał w piłkę. Gdy występował jako defensor, nosił pseudonim "Martyna" (od nazwiska popularnego reprezentanta Polski i piłkarza Legii, Henryka Martyny). Głównie jednak stał w bramce i dlatego miał szczególny sentyment do bramkarzy. Znana jest anegdota z 1983 r., gdy papież przyjął w Castel Gandolfo piłkarzy Lechii Gdańsk. Przylecieli oni do Włoch, by spotkać się w Pucharze Zdobywców Pucharów z Juventusem Turyn, w którym wówczas grał Zbigniew Boniek. Gdy Jan Paweł II dowiedział się, kto jest bramkarzem Lechii (Tadeusz Fajfer), zwrócił się do niego z uśmiechem, iż domyśla się, że pewnie gra... najgorzej w całej drużynie. Ponieważ z własnych doświadczeń wie, że wszystkiemu, co złe, zawsze winien jest bramkarz . Na koniec papież życzył Polakom zwycięstwa nad Juventusem, ale prosił, aby tego głośno nie rozpowiadać, bo... "Włosi wypędzą go z Rzymu".

Gdy czas na to pozwalał, Jan Paweł II oglądał mecze piłkarskie w telewizji. 12 lipca 1988 roku śledził finał mistrzostw świata. W spotkaniu Brazylii z Francją podobno najbardziej interesowała go gra bramkarzy. Gdy nie oglądał, był ciekawy wyniku najważniejszych spotkań. W 1986 roku dziennikarze zapytali papieża, czy widział mundial. "Trzy minuty, resztę mi opowiedzieli" - odparł.

Ale nie tylko futbol interesował Jana Pawła II-kibica. Kolarzom startującym w Wyścigu Pokoju, których przyjmował na jednej z audiencji, powiedział: "Wyścig Pokoju? Interesowałem się jego przebiegiem zanim jeszcze jeździliście na rowerach". Lubił też oglądać skoki narciarskie, zwłaszcza Adama Małysza. Gdy "Orzeł z Wisły" pobił rekord skoczni w Planicy (225 metrów), nie mógł się nadziwić, jak on mógł tak daleko skoczyć!

Przy okazji ostatniego konklawe media wspominają o drużynie Watykanu, twierdząc, że Franciszek będzie pierwszym papieżem, który będzie dopingować tamtejszą reprezentację w meczach o punkty. Na razie zespół, złożony z członków Gwardii Szwajcarskiej i strażników muzealnych, gra tylko mecze towarzyskie i jest warunkowym członkiem UEFA.

A propos, przypomina się jeszcze jedna anegdota związana z Janem Pawłem II. W 2000 roku przyjął on reprezentację polskich księży, która miała rozegrać mecz - właśnie z Gwardią Szwajcarską. Według relacji jednego z duchownych obecnych na audiencji, Jan Paweł II przechodząc w pobliżu Polaków pozdrowił ich dłonią i powiedział cicho:  "Dokopcie im!"

Reprezentacja polskich księży zwyciężyła 8:1.