Potrójne zatrzymanie, potrójny znak zapytania. Co oznacza lakoniczne "utrudnianie postępowania" ? Co łączy zatrzymanych Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla? Czy wszyscy utrudniali to samo postępowanie? Czy chodzi o słynny przeciek? Organy ścigania zatrzymują trzy bardzo ważne figury, a uzasadnienia brakuje.

To miał być zwykły nudny politycznie dzień. Byłam gotowa zakładać się o to, że około godziny 13 będzie konferencja LPR na temat porażających informacji znajdującej się w stenogramach z przesłuchań Janusza Kaczmarka, które z mozołem odczytuje od jakiegoś czasu w sejmie Ludwik Dorn, potem wystąpi Platforma, która nie bardzo potrafi się określić co zamierza zrobić, dalej premier, który ponarzeka na Platformę i swoich byłych współpracowników, którzy dzięki niemu zostali ministrami, premierami, dostali fajną i dobrze płatną pracę w Londynie, a teraz są tacy niewdzięczni i wpisują się w krajobraz ogólnej hucpy. Na deser przed kamerami ustawi się zaś Zbigniew Ziobro, który z ubolewaniem stwierdzi, że wszystko co mówią jego dawni koledzy na temat podsłuchów i inwigilacji to całkowite kłamstwo. Być może przy okazji zaprezentuje jakiś nowy gadżet. (Producenci sprzętu AGD i RTV już zacierają ręce).


Tak według moich przewidywań miał wyglądać scenariusz na czwartek 30 września 2007 roku, byłam gotowa stawiać naprawdę duże pieniądze. Dobrze, że nie zdążyłam. O 8.40 dociera informacja o tym, że Janusz Kaczmarek został zatrzymany, wraz z nim były Komendant Główny Policji, za chwilę do prokuratury na przesłuchania trafia obecny prezes PZU, niedawny ulubieniec Prezydenta. Akcję przeprowadziła ABW, która nie udziela żadnych informacji. Podobnie zresztą jak i prokuratura, która prowadzi śledztwo. Dysponujemy tylko suchym komunikatem, iż zarzuty dotyczą utrudniania postępowania przygotowawczego. Brakuje odpowiedzi na pytanie, o jakie postępowanie dokładnie chodzi, na czym miałoby polegać utrudnianie itd..... Służby zatrzymują byłego szefa MSWIA i kandydata na premiera, byłego KOMENDANTA GŁÓWNEGO, obecnego szefa PZU, a my właściwie jesteśmy całkowicie odcięci od informacji. Pozostaje się jedynie modlić, żeby rzeczywiście były jakieś dowody winy tych Panów, twarde podstawy do takiego postępowania bo jeśli nie.....


No cóż to by znaczyło, że mamy do czynienia z całkowitym amokiem, a na razie choć trudno uwierzyć, żeby Jarosław Kaczyński polityk zimnokrwisty zdecydował się na czyste bezpodstawne szaleństwo, to jednak na razie oprócz owego przekonania, że nikt nie może być tak głupi nie dysponujemy żadnymi dowodami, które uzasadniałyby poranną akcję ABW. I właśnie utrzymywanie owego stanu "ja wiem, ale nie powiem" zasługuje na nadużywany ostatnio przymiotnik "porażające".