Od 5 dni walczę z jakimś wyjątkowo zjadliwym wirusem, katarem, kaszlem i bardzo wysoką temperaturą. W tym czasie osiągnęłam stan ABSOLUTNEGO BRAKU ZAINTERSOWANIA czymkolwiek oprócz niezdarnych prób polepszenia własnego samopoczucia.

Ostatnią rzeczą, jaką odnotowałam i potraktowałam dość emocjonalnie, jeśli chodzi o politykę, były oczywiście zatrzymania trójki Kaczmarek - Netzel - Kornatowski, ale już "obietnica" założenia kajdanek na ręce biznesmena Krauzego nie zrobiła na mnie większego wrażenia ze względu na drastycznie pogarszający się stan zdrowia.

W tym stanie nie pobudziły mnie kolorowe kropki ścigające się na korytarzach |Mariotta podczas słynnej prezentacji prokuratorskiej. Poświęciłam co prawda chwilę stenogramom z rozmów telefonicznych na linii były komendant główny policji, były szef MSWIA i były prezes PZU, ale tylko po to, aby zdziwić się, jak można być aż tak głupim, aby dawać się złapać na tak idiotycznych kłamstwach. Przecież samo spotkanie Kaczmarek- Krazue niczego nie dowodzi, prokuratura pokazując jak dwaj panowie kręcą się po korytarzach Mariotta, wchodzą do jednego apartamentu nie udowodniła nic, jeśli chodzi o główną sprawę "przecieku", ale pokazała, że były minister kłamał, mówiąc iż tego dnia nie spotykał się z biznesmenem.

Złapanie na czymś tak kretyńsko niewyrafinowanym człowieka, który był Prokuratorem Krajowym i powinien doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że w hotelach są zamontowane kamery rejestrujące niemal każdy krok budzi przede wszystkim politowanie i skrajne zdziwienie. I* właśnie z wyłącznie taką refleksją zasypiałam przez kilka ostatnich dni. Dziś z pewnym niepokojem zauważyłam jednak, że choć wysoka gorączka zniknęła a samopoczucie nieco się poprawiło, stan absolutnego braku zainteresowania i braku zdziwienia czymkolwiek nie minął. No może poza jedną rzeczą. I nie chodzi o sondaże, które wieszczą zwycięstwo PiS-u a nie PO. Oglądając dziś telewizję, miałam nieodparte wrażenie, że Janusz Kaczmarek nigdy nie był członkiem rządu PIS-u, nigdy nie był zaufanym człowiekiem Lecha Kaczyńskiego, od zawsze za to był jeśli nie członkiem, to przynajmniej agentem Platformy Obywatelskiej i to właśnie PO a nie PIS ponosi pełną odpowiedzialność za poczynania byłego Prokuratora Krajowego. Z tego co pamiętam - nie żebym specjalnie broniła Platformy - politycy tej akurat partii rewelacje Kaczmarka traktowali raczej z dystansem i nie robili z niego męczennika, ale może mi się wydawało...

W każdym razie za takie odwrócenie ról PiS-owi należą się wyrazy szacunku. Charyzmatycznemu przywódcy PO przyda się za to na ożywienie szarych komórek sprezentowana mu przez pisiaków czekolada, bo jak tak będzie reagował na sprytne zagrywki przeciwnika czyli nijak to pożegna dwadzieścia parę procent poparcia i nie pomoże nawet odkupiony na aukcji kot Sylwester, który tym razem ma wystąpić w roli miłośnika PO i pogromcy PIS-u. Reszta dzisiejszych wydarzeń, czyli niekończący się ciąg przeróżnych konferencji nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Próbowałam nawet pokusić się o jakąś jeśli nie mądrą to przynajmniej zgryźliwą refleksję na ten temat, ale nie dałam rady.