Leszek Miller zostanie dziś najprawdopodobniej przewodniczącym Sojuszu Lewicy. Docelowym, a nie tymczasowym szefem partii - przewiduje Aleksander Kwaśniewski. Jakie są szanse na to, że Miller powstrzyma rozkład SLD?

Na razie wygląda to na przedłużanie agonii, która ostatecznie skończy się gaszeniem światła. Aleksander Kwaśniewski ratunku upatruje co prawda w kolejnym jednoczeniu lewicy, tym razem pod wodzą duetu Miller-Palikot, ale kłopot polega na tym, że na razie obie partie konkurują ze sobą. A nowy-stary przewodniczący sojuszu do niedawna wzdragał się na myśl o prowadzeniu negocjacji z byłym posłem Platformy. Leszek Miller po cichu rozprawiał raczej o wejściu w koalicję z Donaldem Tuskiem, tyle tylko, że w tej chwili nie ma na to żadnych widoków. A poza tym, ten scenariusz prowadziłby do nieuchronnej konsumpcji Sojuszu przez PO.

W SLD co chwilę pojawiają się nowe koncepcje, a to o zorganizowaniu prawyborów, które na wiosnę pozwoliłyby wyłonić całkiem nową twarz partii, ale nawet Kwaśniewski wątpi w znalezienie kogokolwiek, kto mógłby zastąpić Millera. A mi przypominają się słowa Krzysztofa Janika, " miarą partii jest to, czy potrafi przeżyć swoich pierwszych przewodniczących".