W skąpanej słońcem Warszawie dzisiaj wielkie starcie: Kurski - Karski, Karski - Ziobro, Cymański - Karski. Niepokorni europosłowie PiS-u zostaną przesłuchani przez rzecznika dyscypliny partyjnej. Atmosfera iście westernowa - tyle że obie strony obstają przy byciu szeryfami i nikt nie chce przyjąć roli rewolwerowców-bandytów.

W tej wersji jest to więc pojedynek ludzi wyłącznie prawych - bez politycznych skojarzeń. Na ubitej ziemi, w pełnym słońcu jako pierwszy staje Jacek Kurski, powtarzający, że jest największym patriotą. Chwilę później pojawia się Zbigniew Ziobro, podbijający stawkę tekstem o przelewaniu krwi dla PiS-u.

Zabraknąć nie może oczywiście milczącego Karola Karskiego, który dla dodania sobie powagi tym razem nie zabrał meleksa.

Napięcie sięga zenitu. Kurski i Ziobro nie składają samokrytyki. Upierają się przy patriotyzmie i całej reszcie. Karski musi podjąć decyzję - wszak od rana cały naród jest zapewniany, że wszystko w jego rękach. Sięga więc do kabury i wyciąga… telefon komórkowy. Dzwoni do szeryfa wszystkich szeryfów. Widzowie obserwują, jak potakuje. Szeryf wszystkich szeryfów wyrok wykona o zachodzie słońca w towarzystwie komitetu politycznego.