26 lutego 2013 roku. Po Radzie Gabinetowej na temat euro prezydent komunikuje premierowi, że za chwilę na konferencji prasowej wspólnie poinformują o tym, że Polska osiągnie gotowość wejścia do eurozony w 2015 roku. Donald Tusk protestuje, nie chce podawać żadnej daty. Ministrowie się rozchodzą, głowa państwa i szef rządu zostają na chwilę sami. Za kilka minut na konferencji prasowej Bronisław Komorowski oświadcza, że uzgodnił z Donaldem Tuskiem "euro-gotowość" w 2015 roku. Premier rad nie rad potwierdził, przypominając nie bez lekkiej złośliwości, że właśnie wtedy kończy się kadencja zarówno jego rządu, jak i stojącego obok prezydenta. Rada Gabinetowa tradycyjnie została zorganizowana pod wielkim żyrandolem, tak aby fotoreporterzy mogli do woli "napstrykać" pod nim zdjęć z "Donkiem".

Bo Komorowski nie zapomniał. Rachunki krzywd wciąż są aktualne, a im gorsze oceny rządu i samego jego szefa, tym bardziej próbuje rozpychać się prezydent. Polityka prorodzinna? Kiedy premier z dumą ogłaszał wydłużenie urlopów macierzyńskich, minister z kancelarii Komorowskiego Irena Wójcicka mówiła, że "dłuższa nieobecność w pracy rzeczywiście zwiększa ryzyko rozstania się z zawodem, a zmniejsza szanse na udany powrót do pracy.  Dodatkowe miesiące urlopu rodzicielskiego, powyżej 6 miesięcy, powinny mieć charakter fakultatywny. Należałoby utrzymać zasadę, że korzystając z urlopu nieobowiązkowego, kobieta ma prawo wykonywać jednocześnie pracę na część etatu. Takie rozwiązanie umożliwiłoby jej otrzymywanie części pensji od pracodawcy i dodatkowo świadczenie, które wyrównałoby obniżony wymiar czasu pracy". Po czym wyraziła przekonanie, że w trakcie prac parlamentarnych nad ostateczną wersją przepisów uda się je uwzględnić. W tej chwili współpracownicy prezydenta kończą zresztą przygotowania do przedstawienia strategii prorodzinnej.

Takie próby kancelaria nazywana złośliwie "leśniczówką przy Krakowskim Przedmieściu" podejmuje w każdym obszarze i będzie to robić coraz częściej, kreując Komorowskiego na zatroskanego i łączącego męża stanu. Związki partnerskie? Nie ma sprawy. Skoro w Platformie nie ma zgody, to zajmą się tym prezydenccy urzędnicy i napiszą projekt na zasadzie: "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Zresztą nie treść jest najważniejsza, ważne aby się trochę porozpychać. Na razie tylko porozpychać.... Na razie...