Cóż to był za zacięty bój! Iga Świątek wygrała 6:2, 5:7, 6:4 z Czeszką Karoliną Muchovą w finale wielkoszlemowego French Open! To jej trzeci triumf w turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa.

Blisko trzy godziny trwał finałowy pojedynek Igi Świątek z Karoliną Muchovą zamykający kobiecą rywalizację w tegorocznym French Open. Mecz obfitował w piękne zagrania. Sytuacja na korcie zmieniała się wiele razy. Ostatecznie to Świątek triumfowała 6:2, 5:7, 6:4. Polka i Czeszka zafundowały kibicom widowisko na najwyższym poziomie.

Przed spotkaniem wiedzieliśmy jedno: doświadczenie przemawiało za młodszą o kilka lat Polką. W dorobku wielkoszlemowe tytuły, liczne finały największych turniejów świata. Karolina Muchova nie mogła pochwalić się porównywalnymi osiągnięciami, ale w trakcie kariery nie raz ogrywała wyżej notowane rywalki. Umiejętność radzenia sobie z presją, gen zwycięstwa. To w pewnym sensie łączyło obie finalistki, choć karierę Czeszki parę razy wyhamowały kontuzje, co wpłynęło na jej wyniki.

Pierwszy set pod znakiem debiutanckiej presji Muchovej

Mecz rozpoczęła serwisem Iga Świątek. Polka prowadziła 40:0, ale Muchova zdążyła pokazać możliwości zagrywając pięknego dropshota (tzw. skrót). Najważniejsze jednak, że pierwszego gema wywalczyła nasza tenisistka. Po chwili było już 2:0. Tym razem bardzo dobre returny naszej tenisistki. Raszynianka potrafiła dobrze odpowiadać na mocne i celne serwisy Muchovej, a to było dobrym prognostykiem na cały mecz. Czeszka starała się skracać wymiany. Widać było, że nieudany początek spotkania szybko wyprowadził ją z równowagi. Mocne uderzenia były autowe i po 10 minutach było już 3:0 dla Świątek.

Wreszcie w czwartym gemie Muchova opanowała nerwy i emocje na tyle, by w końcu zagrać lepiej i obronić własne podanie. W jednej z akcji Czeszka najpierw posłała kolejny precyzyjny skrót, by po zagraniu Świątek odegrać piłkę lobem nad naszą tenisistką. Zawodniczka z Ołomuńca próbowała pójść za ciosem i odrobić stratę przełamania. Gem trwał ponad 9 minut! Muchova miała jednego break pointa. Świątek nie potrafiła zamknąć tej części spotkania, ale to się w końcu udało.

Problemy z zakończeniem kolejnego gema miała za to Czeszka. Znów dłuższy gem. Tym razem Świątek z szansą na przełamanie, ale Muchova zachowała punkt. Mecz "przyspieszył", gdy to nasza tenisistka serwowała. Seria błędów rywalki dała Polce piąty punkt. Po kolejnych kilku minutach - set zakończony kolejnym przełamaniem na korzyść liderki rankingu WTA. Ze strony Czeszki słabsze pomysły i niezbyt dobre wykonanie. Do tego dobre reakcje Świątek na udane serwisy Muchovej. Polka miała w tym gemie trzy piłki setowe. Wykorzystała już pierwszą z nich po dość widowiskowej akcji z obu stron. Świątek w pierwszym secie popełniła tylko 5 niewymuszonych błędów. Czeszka miała ich 14.

Kłopoty Igi Świątek i świetny powrót Czeszki!

Drugi set był od początku bardziej wyrównany, ale do pewnego momentu wszystko układało się jak w pierwszym. Muchova ambitnie walczyła, ale Świątek ponownie zdobyła punkt przy swoim podaniu i wyszła na prowadzenie. Polka grała spokojnie, a Czeszka trochę miotała się na korcie. Szukała sposobu, by dobrać się do naszej tenisistki, ale nie znajdowała żadnej recepty.

Świątek wykorzystywała też słabiej funkcjonujący serwis swojej rywalki, po kolejnych kilku minutach było 2:0, a po następnym gemie serwisowym Polki już 3:0. To wszystko powodowało coraz większą nerwowość Muchovej. Nie chodziło już o presję czy tremę, ale o bezradność. Czeszka szukała planu B na finałowe spotkanie, ale czas działał na jej niekorzyść. I w końcu coś się zmieniło. Polka dała się przełamać! Po pięciu gemach Świątek prowadziła, ale już tylko 3:2. Serwowała natomiast Muchova i zdołała doprowadzić do remisu. Druga partia rozpoczęła się od nowa! Spora w tym zasługa lepszego serwisu Czeszki, który napędzał jej akcje. Swiątek nie odpowiadała na to tak dobrze, jak na początku spotkania.

Ważne, że po serii trzech przegranych gemów Świątek szybko i w dobrym stylu zdobyła w końcu punkt przy swoim podaniu. Decydującą akcję zakończył precyzyjny backhand po linii. Polka nie zdołała przełamać rywalki, więc po kolejnym gemie ponownie był remis.

Pojawiły się nowe piłki, Świątek zmieniła rakietę i serwowała. Taka kombinacja w teorii powinna dać Polce punkt, ale tym razem to po stronie naszej zawodniczki pojawiły się problemy i błędy. Zrobiło się niebezpieczne 0:30. W kolejnym punkcie Świątek miała spore problemy, ale zdołała się wyratować, a pomógł w tym także błąd Muchovej. Ostatecznie Polka musiał bronić się przed break-pointem. I w takim momencie Świątek... popełniła pierwszy w tym meczu podwójny błąd serwisowy! Zrobiło się nerwowo, ale Polka uzyskała powrotne przełamanie. Muchova nie kończyła akcji, wyrzucała piłki w aut. Świątek postawiła na spokój i to zaprocentowało.

Przy stanie 5:5 serwowała nasza tenisistka i wszystko się powtórzyło! Świątek przegrała podanie, a Muchova po chwili serwowała na zwycięstwo w secie. Zaczęło się od dwóch punktów na korzyść Polki, ale kolejne dwie akcje padły łupem Czeszki, która popisała się też asem serwisowym. Wszystko skończyło się bez happy-endu. Muchova wykorzystała ostatecznie trzeciego setbola. Wcześniej kibice oglądali chyba najlepszy dotychczas fragment meczu. Widowiskowe zagrania zasłuży na głośne oklaski z trybun. Na triumfalny gest po drugim secie mogła pozwolić sobie Muchova, a kibice szykowali się na seta numer trzy.

Wymęczony triumf Świątek w trzecim secie

I ponownie partię otwierał serwis Świątek. Ten element zaczął szwankować już w drugiej partii, w której Polka dała się aż trzy razy przełamać. Wątpliwości się potwierdziły, bo nasza tenisistka oddała punkt rywalce, a gdy w kolejnym gemie Czeszka obroniła podanie stało się jasne, że tym razem to liderka rankingu musi gonić wynik. Nie od dziś wiemy, że Świątek potrafi reagować na korcie, zmieniać swoje podejście do meczu i tonować emocje. To właśnie zrobiła i zdołała doprowadzić do remisu 2:2, by po kolejnym gemie wyjść na prowadzenie. Po tym jak Muchova obroniła swoje podanie, znów mieliśmy stan równowagi. Było jasne, że na tym etapie każdy błąd czy strata punktu w wyniku przełamania może być już kluczowa.

To właśnie zrobiła w siódmym gemie Czeszka - przełamała Świątek i to nasza faworytka znalazła się pod ścianą. Musiała odrabiać straty i już po kilku minutach miała dwa breakpointy. Pierwszy straciła po błędzie. Za drugim razem Muchova posłała asa serwisowego. Świątek wypracowała sobie kolejną szansę na przełamanie. I udało się! Pomogła Czeszka. Spróbowała zagrać skrót, ale to było bardzo nieudane zagranie. Piłka nawet nie doleciała do siatki i spadła na połowie kortu należącej do tenisistki z Ołomuńca.

To jej jednak nie zdeprymowało. W kolejnym gemie Polce szybko uciekły dwa punkty przy własnym podaniu. Sytuacja robiła się bardzo trudna. Straty udało się odrobić, choć decyzje podjęte przez Świątek nie wydawały się najlepsze. Dały jednak punkty. Nasza tenisistka musiała później bronić break-pointa. Wreszcie wyszła na prowadzenie 5:4 przekładając presję na barki rywalki. Muchova tej presji nie wytrzymała, a mecz zakończył się podwójnym błędem serwisowym Czeszki! Iga Świątek rozpłakała się dając upust emocjom, a po kilku chwilach utonęła w objęciach swojego trenera oraz najbliższych.

Iga Świątek jak Serena Williams czy Monica Seles

Dla Igi Świątek to czwarty wielkoszlemowy triumf w karierze. Trzeci w Paryżu. Jeśli chodzi o Rolanda Garrosa Polka dogoniła w klasyfikacji wszechczasów takie zawodniczki jak Serena Williams, Monica Seles czy Arantxa Sanchez Vicario. Bilans naszej tenisistki wygląda obecnie tak: French Open - 2020, 2022 i 2023 oraz US Open - 2022. Warto podkreślić, że Świątek została pierwszą od 2007 roku tenisistką, która potrafiła wygrać w Paryżu dwa razy z rzędu. Poprzednio dokonała tego Belgijka Justine Henin.

Muchova mimo porażki w finale nie powinna być rozczarowana swoją postawą w Paryżu. Po drodze odniosła kilka ważnych, prestiżowych zwycięstw, zarobiła dużo punktów do rankingu WTA i dzięki temu awansuje teraz na 16, miejsce. Dla niej to najwyższa pozycja w karierze, która otwiera między innymi możliwość rozstawienia w ważnych turniejach.

Jutro męski finał French Open

Jutro ostatni akcent tegorocznego turnieju. Męski finał będzie pojedynkiem Novaka Djokovicia z Casperem Ruudem. Serb zagra w swoim 34. wielkoszlemowym finale, ale co istotniejsze powalczy o 23 triumf w takim turnieju. Na razie Djoković współdzieli pierwsze miejsce w klasyfikacji wszechczasów z Rafaelem Nadalem. Obaj mają po 22 triumfy w wielkim szlemie. Tenisista z Belgradu może więc przejść do historii i to w miejscu, w którym nie radził sobie jakoś szczególnie. Dotychczas wygrał French Open tylko dwa razy. I nic dziwnego. W końcu przez lata dominował w Paryżu wspomniany Nadal (14 zwycięstw na kortach Rolanda Garrosa). Czy marsz Djokovicia do wielkiego sukcesu może zatrzymać Casper Ruud? Wydaje się, że szanse na to są niewielkie.

Opracowanie: